Search
Close this search box.

Chiny w czasach lockdownu. Reportaż z krainy zamordyzmu

Drodzy Czytelnicy,

jeden z Subskrybentów Portfela Tradera, Piotr, zdecydował się podzielić z nami swoimi spostrzeżeniami z półtorarocznego pobytu w Chinach. Uznaliśmy, że jego relacja jest bardzo wartościowa i pozwoli Wam nieco szerzej spojrzeć na to, jak faktycznie wygląda sytuacja w Państwie Środka. Dlatego za zgodą Piotra publikujemy dziś reportaż wraz z oryginalnymi zdjęciami jego autorstwa. W tym miejscu chcielibyśmy podziękować Piotrowi za podzielenie się z nami informacjami z pierwszej ręki. Z kolei Wam życzymy miłej lektury.

Independent Trader Team 

 

W połowie 2021 roku wyjechałem do Chin w celach biznesowych, gdzie spędziłem półtorej roku. W tamtym okresie granice były zamknięte nie tylko dla turystów, ale też dla osób, które pracowały lub studiowały na miejscu, ale znajdowały się poza granicami kraju, kiedy ogłoszono pandemię. Trzeba było się sporo nagimnastykować, aby otrzymać wizę w tamtym czasie.

Przez pewien okres 2021 roku był tylko jeden lot na dwa tygodnie, którym można było dostać się z Polski do Chin. Ze względu na panujące restrykcje trzeba było lecieć bezpośrednio.

 

Inwigilacja i kontrola

Szacuje się, że w kraju jest kilkaset milionów kamer z funkcją rozpoznawania twarzy. Przy większych ulicach da się dostrzec dwucyfrową liczbę kamer, stojąc w jednym punkcie.

Tuż po przylocie, na lotnisku zostałem poproszony przez pracowników o połączenie aplikacji WeChat (chiński Facebook) z moim paszportem, bez tego nie mógłbym wygenerować mobilnego kodu zdrowia, potrzebnego, aby móc opuścić lotnisko i udać się na dwutygodniową kwarantannę do hotelu.

Podczas pobytu poznałem lokalną osobę, która wypowiadała się krytycznie na temat polityki prowadzonej przez rząd w chińskich social mediach. Opowiadała mi, jak następnego dnia zapukała do niej policja i zagroziła, że może zostać wyrzucona z uczelni, jeśli wpisy nie zostaną usunięte, lub będą się powtarzać w przyszłości.

W hotelach, każdy z gości jest weryfikowany na podstawie dokumentu tożsamości. W przypadku obcokrajowców, skan paszportu wysyłany jest na lokalną komendę policji. Bardziej zaskakujące jest jednak to, że bez okazania dokumentu tożsamości nie można było wejść również do takich miejsc jak plac Tiananmen, skorzystać z kolejki górskiej, czy Disneyland-u. Dokumenty były również wymagane na dworcu kolejowym, które w Chinach bardziej przypominają nasze lotniska. Są bramki wykrywające metal, a bagaże są prześwietlane. Nie można również przewozić płynów powyżej 100 ml, o czym miałem okazję osobiście się przekonać.

 

Lockdown

Jedną z częstych czynności w Chinach było wykonywanie testów PCR. Jeszcze przed samym wylotem, musiałem wykonać test przed wejściem do ambasady w celu wyrobienia wizy oraz kolejny przed wejściem do samolotu. Jako że w samolocie, którym leciałem był potwierdzony przypadek wirusa, to przez 2 tygodnie byliśmy praktycznie codziennie poddawani takim testom w hotelu.

Dobrze wspominam pierwsze kilka miesięcy mojego pobytu, kiedy to po ukończonej kwarantannie można było prowadzić względnie normalne życie. Nagła zmiana przyszła w marcu 2022 roku, kiedy ogłoszono lockdown w Szanghaju. Tamtejszy lockdown znacząco różnił się od tego w Polsce. Mieszkańcy mieli całkowity zakaz opuszczania strefy zamieszkania. Szczęśliwie, przez cały czas byłem w stanie wychodzić na spacer przed blok, natomiast niektórzy znajomi nie mogli nawet wyjść z budynku przez cały okres lockdownu, czyli ponad 2 miesiące.

Znajoma osoba pochodząca z miasta Urumqi, w którym spłonęło kilkadziesiąt osób, zamkniętych w budynku na kwarantannie, potwierdziła, że na jej osiedlu ludzie byli zamykani w mieszkaniach od zewnątrz. Wspomniane wydarzenie było głównym zapalnikiem protestów, które zakończyły restrykcje związane z pandemią. W Szanghaju, wszystkie osoby z którymi rozmawiałem miały możliwość wyjścia przed budynek, lub chociaż na klatkę schodową.

Podczas lockdownu, przed budynkiem organizowano testy PCR dla mieszkańców, żeby wyłapać zakażone osoby i wysłać je na kwarantannę do hotelu, lub do jakiejś hali z setkami łóżek obok siebie, jeśli ktoś miał mniej szczęścia i nie było już miejsc w wyznaczonych hotelach. Po kilku tygodniach zamknięcia i utracie nadziei na powrót do normalnego życia w najbliższej przyszłości, zacząłem całkowicie olewać niemal codzienne testowanie, nigdy nie miałem problemów z tego powodu.

W Chinach, na każdym osiedlu jest stróż, monitoring i ogrodzenie, stąd uwięzienie milionów obywateli było o wiele prostsze, niż byłoby w innych krajach.

W pamięci dobrze zapadło mi jak po dwóch miesiącach zamknięcia, władze osiedla zorganizowały losowanie przepustek umożliwiających wyjście „na wolność”. Ja wylosowałem możliwość wyjścia na spacer od godziny 9 do 11. Całe doświadczenie było uwłaczające, z perspektywy osoby wychowanej na Zachodzie i rozumiejącej słowo wolność.

 

Covidowe szaleństwo

Po zakończeniu lockdownu, w całym mieście powstały tysiące punktów, w których można było bezpłatnie wykonać test na C-19. Przez okres kilku miesięcy, aby móc normalnie funkcjonować i chodzić do miejsc takich jak biura, restauracje, siłownie, metro czy galerie handlowe trzeba wykonać test na Covid co 72 godziny, lub częściej, gdyż zasady co jakiś czas ulegały zmianie. Przed wejściem do wcześniej wspomnianych miejsc trzeba było pokazać kod QR, zwany “kodem zdrowia”, który był generowany w czasie rzeczywistym, na podstawie historii lokalizacji naszego smartfona oraz wyniku testu na wirusa. Oszukanie tego systemu poprzez pokazanie zrzutu ekranu nie zadziała.

Zielony kod umożliwiał wchodzenie do budynków i korzystanie z usług, natomiast czerwony wykluczał z życia społecznego. Wspomniany system QR kodów został wykorzystany w chińskim mieście Zhengzhou do stłumienia protestów, kiedy klienci jednego z banków nie mogli odzyskać swoich depozytów.

Przez kilka miesięcy po lockdownie dalej miało miejsce zamykanie wybranych miejsc, w których potwierdzono przypadki zakażenia wirusem. Raz zostałem poinformowany przez władze osiedla, że jeśli wrócę do budynku, w którym mieszkam to nie będę mógł wyjść na zewnątrz przez bliżej niesprecyzowaną liczbę dni. Wolałem nie ryzykować powrotu i życia w zamknięciu, więc przez kilka dni mieszkałem u znajomych.

Po dłuższej przerwie, w końcu mogłem wznowić treningi na siłowni. Raz byłem świadkiem jak Chinka biegająca w masce chirurgicznej, straciła przytomność i upadła z bieżni na podłogę. Po upływie kilkunastu minut i przyjeździe pogotowia odzyskała przytomność, ponownie ubrała maskę i wyszła.

W sierpniu 2022, był dzień, w którym odczuwalna temperatura w Szanghaju przekroczyła 50 stopni Celcjusza, czułem się jakbym oddychał w saunie. Chińskim obywatelom (w tym emerytom) nie przeszkadzało to w noszeniu masek na zewnątrz, mimo braku jakiegokolwiek nakazu.

Podobnie jak w Polsce, powstała loteria szczepionkowa. Obok jednego z namiotów, w którym dokonywano szczepień dostrzegłem baner, który sugerował możliwość wygrania nagród, w tym np. iPhona. Chińskie szczepionki nie miały dobrych opinii wśród Chińczyków, których poznałem. Niektórzy nie zdecydowali się przyjąć drugiej dawki po doświadczeniu skutkach ubocznych t.j. problemy ze skóra, ogólne osłabienie, bóle mięśni.

Co ciekawe, w Chinach nigdy nie było obowiązku szczepień, nie dawało to też żadnych przywilejów społecznych. W Pekinie próbowano wprowadzić taki nakaz, ale władze wycofały się z niego po jednym dniu, jako że budził wysokie niezadowolenie społeczne.

Obcokrajowcy w Chinach często mogą liczyć na lepsze traktowanie, od wyższej pensji na tym samym stanowisku, po darmowe drinki w wybranych klubach. Nie inaczej było podczas pandemii. Gdy poszedłem do baru ze znajomymi, kilka dni później dostaliśmy sms-y, mówiące o tym, że w lokalu odnotowano przypadek C19. Zmieniono nam kody zdrowia na czerwone, jednak tylko osoby z chińskim paszportem zostały wysłane do hotelu. Osoby zza granicy mogły odbyć kwarantannę w domu.

 

Praca i życie

Chińczykom na pewno nie można odmówić pracowitości. Praca po kilkanaście godzin dziennie, czy pełny biurowiec po godzinie 18 jest codziennym zjawiskiem. Balans pomiędzy życiem prywatnym, a zawodowym nie jest tutaj priorytetem. Załatwianie spraw służbowych w późny wieczór czy weekend jest czymś normalnym.

Chęć do pracy połączona z dużą wolnością gospodarczą na poziomie małych i średnich firm daje nam najszybciej rozwijający się kraj na przestrzeni ostatnich dekad. Mimo, że podatek dochodowy jest progresywny i może sięgać nawet 45%, to w praktyce szara strefa ma się świetnie i wiele osób nie płaci podatków wcale, lub płaci jakieś minimum, które jest na umowie, a resztę dostaje w gotówce, lub przelewem na aplikację. Nie dotyczy to osób zatrudnionych w korporacjach. Kontrola skarbowa, w takiej formie jak w Polsce nie istnieje.

Chińskie miasta takie jak Szanghaj momentami wyglądają jak wyjęte z gry komputerowej Cyberpunk, a jeszcze 30 lat temu przypominały wioski. W 2022 roku, w mieście otworzono autonomiczne linie metra, w których nie ma maszynisty, a pociągami steruje komputer.

Jedną z rzeczy, której brakuje mi w Polsce są szybkie i niesamowicie tanie dostawy jedzenia, czy innych zakupów. Często szybszym i o dziwo tańszym rozwiązaniem było wyklikanie w aplikacji tego co nas interesuje, niż samemu pójście na zakupy, nawet te spożywcze.

Pod koniec pobytu, w kilku restauracjach widziałem znaki e-CNY, świadczące o możliwości zapłaty walutą cyfrową, jednak nie było mi dane przetestować tego rozwiązania. W Chinach, póki co do płatności używa się głównie dwóch aplikacji, WeChat oraz Alipay, do których można podpiąć kartę bankową. Zdarzało mi się płacić gotówką i zaskakująco często była akceptowalna w sklepach i restauracjach. Wywoływało to jednak zdziwienie w oczach obsługi, gdyż jest to coś rzadko spotykanego.

 

Autor reportażu,

Piotr 

 

 

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Powiązane wpisy