Search
Close this search box.

Najważniejsze wydarzenia minionych tygodni – Kwiecień 2024

Coraz niższa inflacja w Polsce

Oficjalna inflacja w Polsce po raz pierwszy od 36 miesięcy spadła poniżej celu inflacyjnego 2,5%. Jak wynika z komunikatu GUS, wzrost cen za marzec wyniósł 1,9% i jest to najniższy odczyt od 2019 roku. Tak niski wynik mamy głównie zawdzięczać cenom żywności, które mają być tylko 0,2% wyższe niż przed rokiem. Przypomnijmy, że w marcu 2023 roku inflacja wyniosła 16,1% a miesiąc wcześniej w lutym było to 18,4% – poziom niewidziany od 25 lat. Poniższy wykres przedstawia, jak kształtowała się inflacja w przeciągu ostatnich 2 lat w Polsce.

ceny, inflacja, CPI
money.pl

Pomimo tak dobrego odczytu, analitycy spekulują, że niska inflacja jest tylko przejściowa, a wspomniany marcowy dołek będzie najniższym poziomem w tym roku. Wg Ludwika Koteckiego, członka Rady Polityki Pieniężnej (RPP) w najgorszym przypadku możemy spodziewać się wzrostu cen do nawet 8% pod koniec bieżącego roku. Ma być to głównie spowodowane przywróceniem 5% stawki VAT na żywność, a także uwolnieniem cen energii (ta ostatnia zmiana ma wejść w życie już od drugiej połowy 2024 roku).

W takim wypadku analitycy przewidują, że stopy procentowe (5,75%) pozostaną bez zmian przez cały 2024 rok. Naszym zdaniem nie można być tego takim pewnym – zwłaszcza jeśli koniunktura gospodarcza ulegnie pogorszeniu, a FED faktycznie zacznie pierwsze obniżki stóp. Wówczas również i w Polsce możemy zobaczyć niższe stopy procentowe.

Czy silny złoty zagraża polskim biznesom?

Jak wynika z danych z Eurostatu, przez ostatnie kilka lat Polacy doznali dynamicznego wzrostu przeciętnej płacy wyrażonej w euro. W 4-tym kwartale ubiegłego roku podwyżka wyniosła aż 22% rok do roku. Ma być to przede wszystkim efekt znaczącego umocnienia się złotego względem wspólnej waluty, a także wzrostu wynagrodzeń. Przypomnijmy, że w 2023 roku kurs EUR/PLN osunął się ponad 7% z 4,69 zł do 4,35 zł i ciągle spada (na ten moment 4,29 zł). Jeśli natomiast spojrzymy na skalę wzrostu płac w europejskich krajach w tym samym okresie, okazuje się, że Polska znalazła się na 4. miejscu z wynikiem 13,1%.

Bardzo ciekawie sytuację tą przedstawił Puls Biznesu. Zestawił on relację przeciętnej płacy w Polsce z przeciętnym wynagrodzeniem w Niemczech, co ma być miarą realnego umocnienia się złotówki. Według niej jeszcze w 2021 roku Polacy miesięcznie zarabiali ok 30% tego co nasi zachodni sąsiedzi. Sytuacja znacznie poprawiła się w 2023 roku, kiedy nasze przychody stanowiły już 38% wynagrodzenia przeciętnego Niemca.  

płace w Polsce

Pomimo że dla zwykłego Kowalskiego z pewnością jest to dobra wiadomość, to jednak rodzi to też pewne wyzwania dla polskich przedsiębiorstw. Jeśli nasza waluta się umacnia to nasze produkty i usługi są droższe, a więc mniej konkurencyjne. Dodatkowo może to wpłynąć na mniejszą ilość zagranicznych inwestycji w Polsce, gdyż rosną koszty naszej siły roboczej. Innymi słowy, polski pracownik przestaje być już tanim pracownikiem. Mówimy więc o wyzwaniach, jakim prędzej czy później musimy stawić czoła, jeśli chcemy dogonić zachód. W takim wypadku to nasze rodzime biznesy muszą dostosować zakres swojej działalności i serwisów, aby oferować coraz bardziej zaawansowane produkty i usługi, za które zachodni odbiorca będzie chętny zapłacić więcej. Pytanie więc brzmi jak szybko Polscy przedsiębiorcy będą potrafili zaadoptować się do zmieniającej się sytuacji?

Biorąc pod uwagę to jakim jesteśmy przedsiębiorczym i pracowitym narodem, raczej nie stoimy tutaj na straconej pozycji. Oczywiście pod warunkiem, że rządzący nie będą rzucać zbyt wielu kłód pod nogi polskich biznesów.

Szalony rajd Kakao

Kakao w marcu było na ustach wielu analityków. Wszystko za sprawą ceny surowca, która przebiła psychologiczną barierę 10 tys. USD za tonę, ustanawiając historyczny rekord. Przypomnijmy, że jeszcze na początku 2024 roku cena kakao wynosiła ok. 4,2 tys. USD, mamy więc do czynienia z blisko 150% wzrostem w zaledwie 3 miesiące. Jako ciekawostkę możemy tutaj dodać, że w ostatnim roku Kakao było lepszą inwestycją nawet od Bitcoina, co przedstawia poniższy wykres.

kakao, bitcoin BTC

Co stoi zatem za tak dynamicznymi wzrostami?

Eksperci wskazują na problem z podażą surowca, a także specyfikę handlu kontraktami terminowymi, którymi producenci zabezpieczają się przed spadkami ceny kakao.

Według Międzynarodowej Organizacji Kakao, 2024 rok najprawdopodobniej będzie 3-cim rokiem z rzędu, w którym wystąpi deficyt tego surowca. Produkcja ma być niższa od popytu o ok. 374 tys. ton. Jeszcze gorsze rokowania słyszymy od producentów, którzy spodziewają się deficytu na poziomie 500 tys. ton, co ma stanowić ok. 1/10 światowego popytu (innymi słowy: deficyt może wynieść nawet 10%). Poniższy wykres przedstawia podaż kakao w ostatnich latach.

kakao, niedobór, deficyt, czekolada

Problemem w przypadku tego surowca jest specyfika jego produkcji. Kakao nie jest produkowane na ogromnych plantacjach a wręcz odwrotnie, pochodzi głównie od małych farmerów z zachodniej Afryki (głównie Ghana i Wybrzeże Kości Słoniowej), którzy od lat dominują na tym rynku. Tylko w tym sezonie mają być oni odpowiedzialni za 53% światowej podaży. Obecnie produkcja ma być mniejsza ze względu na efekty zarówno suszy jak i nadmiernych opadów, które przyczyniły się do rozprzestrzeniania się chorób powodujących m.in. gnicie strąków roślin. Drugim ważnym problemem jest niska płaca, jaką otrzymują właściciele plantacji. Ich stawki ustalane są przez lokalne rządy przed sezonem i jak wskazuje Bloomberg, nie skorzystali oni jeszcze z wysokich cen kakao. Obecnie mają oni otrzymywać ok. 1600 USD za tonę. Niskie płace powodują brak jakichkolwiek inwestycji, które mogłyby skutkować zwiększeniem produkcji bądź przynajmniej zapobieganiem chorobom roślin.

Jak wskazuje Bloomberg, deficyt surowca może być odpowiedzialny za generalny trend zwyżkowy, ale sam w sobie nie mógł doprowadzić do aż tak silnego wystrzału, jaki widzimy na wykresie. Gdzie zatem szukać wyjaśnienia obecnej sytuacji? Powodem ma być specyfika zabezpieczania ceny kakao przez jej producentów. Pokrótce: jeśli sprzedawca ma surowiec „w ręku”, to zabezpiecza jego cenę przed spadkami używając do tego kontraktów terminowych. Jeśli cena surowca rośnie, ponosi on stratę na kontraktach, jednak rośnie wartości posiadanego przez niego kakao. I na odwrót. Takie zabezpieczenie ma działać dobrze w przypadku nagłego spadku ceny surowca. Jeśli jednak cena gwałtownie rośnie to często zabezpieczający, aby uniknąć dalszych strat, zamyka swoją pozycję na spadki i dochodzi do tzw. short squeeze’a (jeśli nie wiesz co to jest, to zajrzyj do naszego słowniczka).

Co to wszystko oznacza dla konsumentów?

Według Bloomberga prawdziwe efekty dzisiejszej ceny kakao konsumenci poczują dopiero w przeciągu 6 do 12 miesięcy, gdyż obecnie producenci wyrobów czekoladowych mają korzystać z kontraktów zawartych jeszcze po starych cenach. Prognozuje się, że ceny surowca mogą pozostać wysokie, nawet biorąc pod uwagę, że wysoka cena kakao skłoniła inne kraje jak Brazylię, Ekwador, Kamerun czy Nigerię do zwiększenia produkcji. Pamiętać jednak należy, że to rośliny, które potrzebują przynajmniej 3 lata, aby dojrzeć i wpłynąć na podaż na światowych rynkach.

Strata FED-u. Czy bank centralny może zbankrutować?

Kolejne spółki giełdowe informują o swoich wynikach za 2023 rok. Podobne podsumowanie ostatnio przedstawił najważniejszy bank centralny świata, czyli amerykańska Rezerwa Federalna (FED).  

Jest to o tyle ciekawe, że tym razem FED zanotował stratę – i to sporą. Mowa o kwocie 114 mld USD.  

FED, rezerwa federalna,

Skąd tak duża strata FED-u? Aby było to klarowne, warto najpierw wyróżnić dwa aspekty działalności banku centralnego. 

Po pierwsze FED posiada duże ilości obligacji USA, które z kolei płacą pewne odsetki. Oczywiście te odsetki są w tym przypadku przychodem banku centralnego. Warto zauważyć, że odkąd w 2008 roku FED zaczął skupować obligacje na ogromną skalę, to i poziom odsetek znacząco wzrósł (zaznaczone czerwoną linią na powyższym wykresie).

Po drugie Rezerwa Federalna umożliwia bankom komercyjnym oraz różnego rodzaju funduszom „przechowywanie” środków na koncie w banku centralnym. Jednocześnie od tych środków wypłaca pewne odsetki, które uzależnione są przede wszystkim od tego, jaki jest poziom stóp procentowych. I tu właśnie dochodzimy do odpowiedzi na pytanie: skąd się wzięła strata FED-u?

Otóż w latach 2022-2023 doszło w Stanach Zjednoczonych do serii podwyżek stóp procentowych. Ostatecznie osiągnięto poziom 5,5%. Oznacza to, że FED musiał płacić kilka procent odsetek bankom i funduszom (a było ich sporo), którzy chcieli przechowywać swoje środki na koncie banku centralnego. 

A zatem z jednej strony w 2023 roku FED trzymał wciąż podobną ilość obligacji, od których otrzymywał odsetki zbliżone do poziomów z 2022 roku. Z drugiej strony zaś – musiał wypłacać dużo większe odsetki bankom komercyjnym czy funduszom rynku pieniężnego. Stąd wzięła się strata. 

Być może część z Was nurtuje pytanie: co się dzieje, kiedy bank centralny notuje stratę? W ujęciu czysto finansowym: nie dzieje się nic istotnego. Przyjmuje się, że ta strata zostanie pokryta przyszłymi zyskami. W kontekście banku centralnego trudno jest mówić o czymś takim jak bankructwo, tym bardziej, że w obecnym systemie banki centralne mogą kreować gigantyczne ilości waluty. 

Z naszej perspektywy problemy związane z działalnością banków centralnych dotyczą zupełnie innych kwestii. Dla przykładu: czy sprawiedliwe jest to, że bank centralny może ratować wybrane instytucje finansowe tylko dlatego, że działają na dużą skalę? Czy to normalne, że te instytucje (głównie chodzi o banki) trzymają swoje rezerwy w banku centralnym i otrzymują od tego bezpieczne kilka procent odsetek? Idąc dalej – czy to uczciwe, że za sprawą dodruku banków centralnych podtrzymuje się przy życiu nierentowne firmy, a to z kolei utrudnia wejście na rynek nowym biznesom? 

To tylko wybrane, naprawdę ważne aspekty związane z działalnością banków centralnych. Z kolei to czy bank centralny osiąga zysk czy stratę, nie ma większego wpływu na nasze życie. Po prostu uznaliśmy, że strata FED-u to dobra okazja, aby przybliżyć Wam jak działają obecny system.

Eldorado na rynku uranu w USA coraz bliżej

Początkiem marca bieżącego roku dowiedzieliśmy się o bardzo istotnym dofinansowaniu dla producentów paliwa jądrowego w Stanach Zjednoczonych. Mowa o wsparciu rządowym w wysokości ok. 2,7 mld USD. Celem jest uniezależnienia się USA od importu wzbogaconego uranu z Rosji za sprawą zwiększenia rodzimej produkcji paliwa jądrowego. Uran na potrzeby wzbogacania ma w dużym stopniu pochodzić od rodzimych spółek wydobywczych. Zatem pośrednim beneficjentem przyznanych środków będzie m.in. spółka Energy Fuels, która jako jedna z 2 firm w USA posiada w pełni działający młyn (zakład do przetwarzania rudy uranu, który ma niezbędne licencję zezwalające na przetwarzanie surowców radioaktywnych) i realne zdolności produkcyjne przy obecnych cenach. Eksperci oceniają, że przyznana dotacja znacząco zwiększa szanse na wstrzymanie importu wzbogaconego uranu z Rosji. Przypomnijmy, że temat ograniczenia lub całkowitego wstrzymania importu paliwa jądrowego z tego kraju dyskutowany jest w USA od kilku lat, ale dotychczas nie podjęto żadnych zdecydowanych kroków w tym kierunku. Warto podkreślić, że w skali roku w Stanach produkuje się ok. 1 mln funtów uranu, przy konsumpcji rzędu ok. 50 mln funtów. Znaczna część paliwa jądrowego wykorzystywanego przez amerykańskie reaktory pochodzi z Rosji.

uran, Rosja, wojna, reaktory, energetyka

Podsumujmy zatem perspektywy dla amerykańskich producentów:

  • Przewidywany jest wieloletni deficyt uranu na rynku.
  • Cena metalu jest wciąż zbyt niska, aby komukolwiek opłacało się produkować go na dużą skalę, wpływając na jego podaż/cenę.
  • Stany Zjednoczone rozbudowują swoją flotę reaktorów i przywracają pracę w jednostkach wyłączonych w przeszłości. Jednocześnie kraj zwiększa wysiłki na rzecz zabezpieczenia sobie dostępu do paliwa jądrowego, głównie za pośrednictwem rodzimych producentów.
  • Energy Fuels posiada 1 z 2 kluczowych zakładów w USA, będąc równocześnie spółką niedowartościowaną względem ceny uranu a także całej branży spółek uranowych.
  • Zatrzymanie importu uranu z Rosji to tylko kwestia czasu.

Wygląda więc na to, że posiadanie amerykańskich producentów uranu w zdywersyfikowanym portfelu inwestycyjnym ma pełne uzasadnienie.

Ostrzeżenie z Wall Street

24 marca główny strateg JP Morgan Dubravko Lakos-Bujas przesłał ostrzeżenie dla swoich klientów. Według niego duże zainteresowanie najpopularniejszymi spółkami (Magnificent 7) niesie za sobą spore ryzyko nagłych spadków, i podkreśla, że najważniejsze, aby nie znaleźć się po złej stronie rynku, gdy zacznie brakować chętnych do kupna tak drogich aktywów. Poniżej widzimy, ile zyskał na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy S&P500 (czarna linia), S&P500 nie uwzględniając spółek technologicznych (niebieska linia) a także wspomniane Magnificent 7 (czerwona linia).

spółki technologiczne, akcje USA

Strateg zwraca uwagę, że dużo pozytywnych czynników napędzających rynek jak zmiana polityki FED, trend sztucznej inteligencji AI, dobre wyniki firm czy nawet potencjalna wygrana Trumpa (pozytywnie dla rynków) mają być już w cenie, a ich wpływ na notowania indeksu jest już coraz bardziej ograniczony.

Lakos-Bujas odwołuje się również do statystyki, wg której, gdy widzieliśmy tak duże zainteresowanie popularnymi spółkami jak obecnie w przypadku Magnificent 7, kwestią tygodni było nadejście korekty. Wskazuje tutaj na kurs akcji Tesli (-30%) czy też Appla (-10%) jako przykład tego co może nas czekać w przyszłości.

Stratedzy z JP Morgan pozostają sceptycznie nastawieni do dalszych wzrostów indeksu. Ich prognoza notowań S&P500 na koniec bieżącego roku wynosi 4200, co stanowi ok. 20% spadek od obecnych poziomów i jest najniższą prognozą wydaną spośród dużych amerykańskich banków.

USA, akcje, S&P500

Wspomnieć tutaj należy jednak, że wcześniejsze przewidywania strategów JP Morgan były nietrafione, gdyż spodziewali się oni spadków już w zeszłym roku. Z kolei obecne prognozy innych dużych instytucji finansowych są dużo bardziej pozytywne. Wszystkie wymienione poniżej podmioty spodziewają się jeszcze wyższych poziomów S&P500.

  • Bank of America: 5400.
  • HSBC: 5400.
  • Societe Generale: 5500.
  • Oppenheimer Assets Management: 5500.

Kolejne miesiące pokażą czy tym razem pesymiści z JP Morgan będą mieć rację. Z naszej perspektywy dalsze wzrosty głównych indeksów są możliwe, natomiast jeśli do nich dojdzie to raczej nie będą one aż tak silne jak w ostatnich miesiącach – ostatecznie S&P500 wzrósł o niemal 25% w przeciągu 5 miesięcy!

Brutalne działania Izraela

W poniedziałek wieczorem doszło do ataku Izraelskich Sił Powietrznych (IAF) na konwój organizacji humanitarnej World Central Kitchen (WCK). Według ustaleń zginęło 7 osób, w tym obywatel Polski. Aby być w pełni precyzyjnym, mówimy tutaj o wolontariuszach, którzy docierali z pomocą do Strefy Gazy dla osób, którym grozi śmierć z głodu. To pokazuje do jak skrajnej sytuacji doprowadził Izrael na tamtych obszarach.

Najgorsze w tym wydarzeniu jest fakt, że konwój był zgłoszony siłom obrony Izraela (IDF), a jego ruchy były monitorowane. Wygląda więc na to, że atak nie był pomyłką a precyzyjnie zaplanowaną akcją, mającą na celu sterroryzowanie organizacji humanitarnych. Może się to przyczynić do jeszcze większej klęski głodu wśród Palestyńczyków. Możemy zatem nazwać te działania wprost – zbrodniami wojennymi.

Na całą tą sytuacje niezwykle łagodnie zareagował nasz Prezydent, Andrzej Duda, który zapomniał w ogóle wspomnieć kto jest odpowiedzialny za ten atak.

Według nas tak łagodny wpis to po prostu skandal.

W przypadku, gdyby to Rosja zabiła wolontariuszy dostarczających pomoc do stref objętych konfliktem to krytyka sypałaby się z każdego kraju i strony politycznej i byłoby to oczywiście słuszne. Gdy robi to Izrael wszelkie reakcje są przeważnie powściągliwe i stonowane. Brak tutaj jednoznacznego nazwania sprawy po imieniu, a także nazwania wprost oczywistego sprawcy, jakim w tym przypadku jest Izrael.

123 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Powiązane wpisy