Search
Close this search box.

Gospodarka, głupcze! Co zapowiadają poszczególne partie przed wyborami? Cz. 1

Przed każdymi kolejnymi wyborami partie polityczne wręcz zasypują nas chwytliwymi hasłami wyborczymi, pięknymi ulotkami, czy też bilbordami z czarującym zdjęciem kandydata. 

Tymczasem tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia to, jakie ktoś ma hasło wyborcze, jak wypadł na fotografii, czy też jak wygląda jego ulotka. Tego typu narzędzia to w istocie elegancko zapakowana reklama, mająca na celu „sprzedać” nam kandydata. Przygotowują ją profesjonalni marketingowcy, którzy na co dzień skutecznie wciskają ludziom reklamę słodzonego napoju, czy też apetycznie wyglądającego batonika. 

Natomiast nas interesują konkrety. I nie mamy tu na myśli tzw. tematów zastępczych, czyli spraw, które partie polityczne rzucają nam jak smaczny kawałek mięsa przed wyborami po to, by nie poruszać ważniejszych i trudniejszych kwestii. Tematy te wywołują tylko gorące kłótnie dzielące społeczeństwo. 

Przede wszystkim powinniśmy bowiem poznać program wyborczy danej partii we wszystkich istotnych dla nas kwestiach. Od lat uważamy, że kluczowe w wyborach dla całego społeczeństwa są sprawy gospodarcze i to na nich zamierzamy się skupić. 

W tym artykule krok po kroku pokażemy Wam, jak podchodzą do gospodarki poszczególne partie polityczne. Przedstawimy najważniejsze elementy ich programu w kolejności od lewej aż po prawą. 

Co istotne, jako kryterium, czy dana partia jest lewicowa czy też prawicowa, nie bierzemy pod uwagę kwestii światopoglądowych (tradycja, religia), lecz podejście danej partii w sprawach gospodarczych. Chodzi nam przede wszystkim o jej stosunek do własności, wolności gospodarczej, polityki fiskalnej oraz socjalnej. To właśnie te zagadnienia mają kluczowe znaczenie.

Programy gospodarcze najważniejszych partii politycznych 

W tej części artykułu skupimy się na konkretnych programach gospodarczych najważniejszych partii politycznych startujących w nadchodzących wyborach. 

Nowa Lewica 

W przeciwieństwie do wielu innych komitetów wyborczych – Nowa Lewica na swoich stronach przedstawiła szeroki i dokładny program wyborczy. To dobrze, bo dzięki temu uważny wyborca wie, z kim ma do czynienia. 

Zacznijmy od pozytywnych elementów programu, choć nie było łatwo ich znaleźć. Podoba nam się to, że Lewica chce obniżyć stawkę podatku VAT. Ponadto, zapowiada też uproszczenie przepisów o podatku dochodowym poprzez zapisanie ich w 2 czytelnych ustawach: o podatnikach PIT i CIT. Jednak im dalej w las, tym ciemniej. Kolejne punkty ich programu idą w bardzo złym kierunku. 

I tak, Lewica zapowiada wprowadzenie progresywnej skali PIT. Oznacza to, że osoby, które są bardziej pracowite i przedsiębiorcze, dzięki czemu osiągają wyższy dochód, zostaną za to „ukarane” wyższą stawką podatkową. 

Partia chce też opodatkować „nadmiarowe” zyski spółek energetycznych i paliwowych. Co to w ogóle znaczy, że czyjś dochód jest rzekomo „nadmiarowy”? To populistyczny postulat, na podstawie którego nakłada się karę w postaci dodatkowego podatku na firmę za to, że osiągnęła lepszy wynik. Tymczasem uzyskiwanie coraz wyższych zysków jest celem prowadzenia działalności gospodarczej. 

Kluczowy w programie Lewicy jest punkt: „Sprawiedliwa Gospodarka, stabilne finanse”. Partia opowiada się w nim za „aktywną rolą państwa w procesach gospodarczych, tworzeniem miejsc pracy i wyznaczaniem standardów zatrudnienia”. Wszyscy wiemy, czym to się kończyło w przeszłości. 

Aż włos się jeży, kiedy ktoś przeczyta część programu dotyczącą pracy. I tak, Lewica planuje zlikwidować „patologie rynku pracy, jakimi są umowy śmieciowe i wymuszone samozatrudnienie”. Oznacza to, że osoby, które chcą otrzymać wyższą kwotę wynagrodzenia „na rękę”, a nie oddawać ZUS-owi lub fiskusowi większość finansowych efektów swojej pracy, zostaną pozbawione takiej możliwości. 

Co gorsza, partia postuluje administracyjne zarządzanie umowami o pracę. W tym celu chce nadać „Państwowej Inspekcji Pracy uprawnienie do nakazania ukształtowania wynagrodzeń w przedsiębiorstwie”. Innymi słowy, to państwo będzie mogło narzucić wysokość pensji, a pracodawca będzie musiał ją płacić. 

Jeżeli zaś chodzi o ten organ, to Lewica postuluje też stworzenie w ramach PIP pionu prokuratorskiego i podwyższenie kar za łamanie praw pracowniczych. Wówczas właściciel firmy – zamiast zajmować się jej rozwojem – będzie musiał skupiać się na walce z prokuraturą, która przecież w tym czasie mogłaby ścigać groźnych przestępców. 

Partia proponuje też rozszerzenie dostępu do zasiłku dla bezrobotnych. Z doświadczenia wiemy, że takie zmiany zniechęcają do pracy coraz większą liczbę osób. Oczywiście później ten brak rąk jest uzupełniany, poprzez „ciche” sprowadzanie tysięcy robotników z Pakistanu czy Bangladeszu. 

Ponadto, partia zapowiada „wprowadzenie 2,5 raza wyższego wynagrodzenia za pracę w niedziele, święta i dni ustawowo wolne od pracy”. O ile zatem PiS zakazywał aktywności w tych okresach, to Lewica na nią łaskawie zezwoli, tyle że dla wielu pracodawców okaże się to całkowicie nieopłacalne. 

Jeżeli chodzi o poszanowanie własności to partia postuluje hasło: „Mieszkanie prawem, nie towarem”. W tym celu konieczna będzie „Regulacja wysokości czynszów i jakości najmu”. W praktyce będzie to wyglądało tak, że „państwo przedstawi wzorcową umowę najmu i informację o klauzulach niedozwolonych”. 

Skutek będzie zapewne taki, jak to ma obecnie miejsce w Berlinie, czy w Hiszpanii. Zamiast więc zachęcać właścicieli mieszkań do ich wynajmowania, każdy z nich sto razy zastanowi się, jak wielkie ryzyko będzie się z tym wiązało. A najemcy będą mieli problem ze znalezieniem chętnego do wynajęcia im lokalu. 

W kwestii polityki społecznej Lewica zapowiada zachowanie 800 plus, które jednak – podobnie jak inne świadczenia społeczne – będą podlegać corocznej waloryzacji o wskaźnik inflacji. 

W swoim programie partia posiada też punkty charakterystyczne dla Zielonych, takie jak np. publiczne inwestycje w panele słoneczne i elektrownie wiatrowe oraz odejście od paliw kopalnych. Zapowiada wprowadzenie tzw. „Zielonego Ładu”.

Prawo i Sprawiedliwość 

Choć z powodów światopoglądowych PiS jest uważane za partię prawicową, to jednak pod względem gospodarczym bliżej jest im do lewicy. Przyznał to Mateusz Morawiecki w dniu 21.05.2022r.: „Nie jestem zwolennikiem łatek „prawicowy”, „lewicowy”, bo PiS realizuje np. politykę solidarnościową uważaną za lewicową, ale także jest za sprawnym państwem jak partie konserwatywne”. 

Prawica na całym świecie opiera bowiem swoją politykę na 2 głównych założeniach: redukcji zaangażowania państwa w gospodarkę i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, oraz obniżaniu podatków i minimalizowaniu programów socjalnych. Wobec tego łatwo zauważyć, że program gospodarczy tej partii jest lewicowy. 

Ze względu na to, że PiS to partia aktualnie rządząca, musimy na nią popatrzeć z nieco innej perspektywy. Dlatego w tym przypadku mniej interesuje nas to, co zapowiadają, niż to, co do tej pory zrobili. 

A w sprawach gospodarki w trakcie 2 ostatnich kadencji parlamentu (2015–2019 i 2019-2023) PiS zrobił bardzo dużo złego. Wymienimy tutaj kilka najważniejszych kwestii: 

1) Lockdown w Polsce (2020-2022) 

Wprowadzanie przez polityków PiS surowych i nieuzasadnionych lockdownów w latach 2020-2022 wyrządziło wiele szkód przedsiębiorcom i całemu społeczeństwu. 

W tym okresie ich działania charakteryzowały się całkowitym brakiem przejrzystości procesu decyzyjnego, zaskakiwaniem kolejnymi ograniczeniami i brakiem logicznego powiązania między sytuacją epidemiczną a skalą i dokuczliwością restrykcji. Skutkiem tego, przedsiębiorcy nie mieli pojęcia, w jakich warunkach będą działać nawet w perspektywie najbliższych dni. 

Tylko w samym II kwartale 2020 roku, polska gospodarka straciła z tego powodu ponad 8% PKB. To jej największy spadek od czasów reform Balcerowicza. 

Co gorsza, rząd „Dobrej Zmiany” doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wprowadzany przez nich lockdown rażąco narusza Konstytucję. Mimo jednak potwierdzających to licznych wyroków sądowych, dalej kontynuowali oni tę szkodliwą politykę, doprowadzając do tragedii setek tysięcy przedsiębiorców i ich rodzin. 

W tym miejscu należy jednak jasno podkreślić, że wiele ograniczeń wprowadzanych przez PiS, znajdowało poparcie wśród pozostałych partii obecnych w parlamencie, a jedynym wyjątkiem była zazwyczaj Konfederacja. 

2) Polski Ład 

Polski Ład miał być sztandarową reformą podatkową PiS, a okazał się największym bublem prawnym III RP. Spowodował on ogromne problemy z płaceniem podatków przez przedsiębiorców i pracowników (do których rozliczenia konieczne stało się profesjonalne wsparcie doradców podatkowych i księgowych). 

Jeszcze przed wejściem w życie był on szeroko krytykowany i budził olbrzymie kontrowersje. Choć w praktyce oznaczał on poważny wzrost podatków i składek dla przedsiębiorców, to jednak rządzący bezczelnie twierdzili, że tak nie jest. Ostatecznie spowodował on gigantyczne zamieszanie, które zmusiło rząd do wycofania się z wielu jego postanowień. 

Skandalem jest to, że urzędnikom resortu finansów przyznano nagrody za jego przygotowanie. 

3) Podatki i opłaty 

W 2015 roku Beata Szydło obiecywała, że „jeśli wygramy wybory, absolutnie nie podniesiemy podatków”. Dojście PiS do władzy w 2015 roku nie przyniosło jednak pozytywnej zmiany w polityce podatkowej państwa. 

Wręcz przeciwnie, jeszcze mocniej „przykręcono śrubę” podatnikom, pokrętnie nazywając to „uszczelnianiem systemu podatkowego”. W rzeczywistości zaś wprowadzono mnóstwo nowych narzędzi represji dla fiskusa, pozwalających prześladować zarówno prawdziwych, jak i wyimaginowanych oszustów podatkowych. 

Tymczasem PiS przez 8 lat rządów budował wśród Polaków oblicze partii, która zmniejsza wysokość podatków. Część z nich rzeczywiście obniżono, ale jednocześnie przyjęto lub podwyższono kilkadziesiąt innych. Dla zmylenia społeczeństwa często nazwano je opłatą, daniną, świadczeniem, należnością lub jeszcze inaczej. Jednak z punktu widzenia obywatela nazwa nie ma tu znaczenia. 

I tak przykładowo, PiS wprowadził: podatek: bankowy, cukrowy, od deszczówki, od Netfliksa, od sprzedaży detalicznej, od wyprowadzki (exit tax); opłatę: za pobór wód, mocową, małpkową, od paliw oraz daninę solidarnościową. 

Ponadto, w okresie kadencji tej partii podwyższono: opłaty sądowe, abonamentowe, paliwowe, stawki mandatów i grzywien, czy też akcyzę. 

Co istotne, za czasów PiS wprowadzono też rekordowe podwyżki składek na ZUS oraz odebrano podatnikom możliwość odliczenia składki zdrowotnej od PIT, co jest de facto ich opodatkowaniem. 

Gwoli uczciwości trzeba przyznać, że PiS obniżył do 12 % pierwszy próg podatkowy i wprowadził wyższą kwotę wolną od podatku (30 tys. zł), choć jednocześnie zlikwidował ulgę dla klasy średniej. 

4) Program 500+ (wkrótce 800+) 

Jarosław Kaczyński jeszcze niedawno stwierdził, iż program 500+, który miał przynieść poprawę sytuacji demograficznej, tak naprawdę w ogóle nie zadziałał. Niezależnie od tamtych słów i tak postanowił on go poszerzyć (do 800 zł). 

Jaki ma to sens? Jedynym uzasadnieniem jest fakt, że w ten sposób PiS kupuje sobie poparcie ze strony wyborców, co jest niezwykle ważne przed nadchodzącymi wyborami. 

Według danych Ministerstwa Rodziny – w 2022 roku program 500+ kosztował 40,2 mld PLN rocznie, w związku z tym można szacować, że po wprowadzeniu zmian w tym programie koszt ten wzrośnie do kwoty około 64,32 mld PLN. Byłoby to zatem aż ok. 2% PKB. Niewątpliwie decyzja o wprowadzeniu 800+ będzie działać proinflacyjnie. 

5) Ogromne rozdawnictwo 

Coraz wyższe obciążenia podatkowe są skutkiem wzrostu wydatków państwa i zwiększania transferów socjalnych. PiS zaczął rozdawać na szeroką skalę różne świadczenia, dopłaty i zasiłki, faktycznie finansowane przez każdego z nas. Zrozumiał, że przekupywanie ludzi ich własnymi pieniędzmi pozwala wygrać wybory.  

Ponieważ polityka rozdawnictwa okazała się niezwykle skuteczna, PiS dalej kontynuuje „kupowanie elektoratu” na jego koszt.  

Wystarczy spojrzeć na najważniejsze elementy programu tej partii przed wyborami parlamentarnymi w 2023r.: 

a) 800+ (już uchwalone), 

b) „Pierwsze Mieszkanie”, na co składają się 2 filary, tj. Bezpieczny kredyt 2% i Konto Mieszkaniowe  (już uchwalone), 

c) „Bezpłatne” autostrady – finansowanie z budżetu państwa przejazdu płatnymi autostradami. O ile wcześniej płacili kierowcy korzystający z tych dróg, to teraz zrzucają się wszyscy (już uchwalone), 

d) „Przyjazne osiedle” – obietnica modernizacji bloków z tzw. wielkiej płyty, 

e)  „Dobry posiłek” – obietnica zdrowszego jedzenia w szpitalach, 

f) „Lokalna Półka” – obietnica nałożenia na sklepy obowiązku posiadania w ofercie minimum 2/3 produktów pochodzących od lokalnych dostawców, 

g) „Bon szkolny – Poznaj Polskę” – obietnica dofinansowania dwudniowych wycieczek edukacyjnych dla każdego ucznia.  

h) Emerytury stażowe – obietnica tego, że kobieta po 38 latach pracy, a mężczyzna po 43 latach, będą mogli przejść na emeryturę bez względu na wiek, 

W naszej ocenie jest to wysoce nieodpowiedzialne, aby tak bardzo zadłużać Polaków w celu utrzymania się przy władzy. Najgorsze jest to, że pomysły PiS-u naśladują obecnie inne partie. 

Platforma Obywatelska 

Kiedy w 2001 roku Donald Tusk, Andrzej Olechowski i Maciej Płażyński utworzyli Platformę Obywatelską, to wówczas ugrupowanie to prezentowało liberalne poglądy gospodarcze i konserwatywne stanowisko w sprawach światopoglądowych. Od tego czasu partia ta konsekwentnie zmierza na lewo. 

W 2005 roku, przed wyborami parlamentarnymi, PO zgłosiła swój sztandarowy projekt podatkowy nazwany „3 x 15”, zgodnie z którym stawki podatku PIT, CIT i VAT miały wynosić po 15 %. 

Mimo, że partia ta rządziła w Polsce przez 2 kadencje parlamentu (2007-2011 i 2011-2015) i miała swojego prezydenta, to nie zrealizowała programu wyborczego. Co gorsza, od 01.01.2011 roku rząd PO podniósł stawki podatku VAT do 23% (stawka podstawowa), 5% i 8 % (stawki obniżone). Choć podwyżka ta miała obowiązywać jedynie „tymczasowo” przez 3 lata, to rząd PO stawek tych nigdy nie obniżył (w kolejnej kadencji PiS też obiecywał wrócić do poprzednich stawek, ale słowa także nie dotrzymał). 

Warto też pamiętać, że to właśnie Platforma Obywatelska od 2011 roku zaczęła masowy „festiwal podwyżek” i wprowadzania nowych podatków w Polsce, który trwa do dzisiaj. 

I tak, to rząd PO wprowadził podatek bankowy, myto (tzw. Via toll), akcyzę na węgiel i koks, tzw. podatek „od deszczu” oraz bardzo destrukcyjny podatek od miedzi i srebra.  Ponadto, oprócz „przejściowej” podwyżki stawek VAT, podniósł również po wyborach parlamentarnych z 2011 roku tzw. „składkę rentową” o 2 punkty proc. (będącą w istocie podatkiem od pracy), akcyzę na olej napędowy, alkohol i papierosy. 

Platforma Obywatelska okłamała również Polaków w kwestii podniesienia wieku emerytalnego. Mimo że przed wyborami publicznie zapewniali oni, że go nie zmienią, jednak już po ich wygraniu podwyższyli wiek emerytalny dla obydwu płci do 67 roku życia. Dziś nikt nie wierzy już w zapewnienia Donalda Tuska, że PO tego nie powtórzy po wyborach, co sprytnie wykorzystuje PiS czyniąc tę kwestię jednym z pytań referendalnych. 

Natomiast w 2014 roku miał miejsce słynny „Skok na OFE” dokonany przez rząd PO.   Wówczas środki Polaków zgromadzone w Otwartych Funduszach Emerytalnych zostały „przetransferowane” do ZUS-u i tam „umorzone”. W ten sposób rząd PO zamienił dług jawny w dług ukryty i rozpoczął likwidację kapitałowego filara emerytalnego. Krok ten z pewnością utwierdził część Polaków w przekonaniu, że nie mogą mieć zaufania do Państwa Polskiego. 

Powyższe posunięcia w dużym stopniu były przyczyną porażki Platformy Obywatelskiej w 2015 roku, zarówno w wyborach prezydenckich, jak też i parlamentarnych. Od tego czasu PO stara się wrócić do władzy i jest główną partią opozycyjną. Obecnie ugrupowanie to „zrozumiało”, że tylko przekupywanie ludzi ich własnymi pieniędzmipozwoli im wygrać wybory. Dlatego też zaczęło się ścigać z PiS-em w rozdawnictwie. 

Jednak w obecnej kampanii wyborczej niejednokrotnie PO przebiła w populistycznych obietnicach nawet PiS. I tak przykładowo, partia ta w aktualnym swoim programie proponuje: 

a) tzw. „Babciowe” w wysokości 1500 zł 

Ma ono być wypłacane każdej matce powracającej po urlopie macierzyńskim do pracy do ukończenia 3. roku życia dziecka. Pieniądze te „może ona przeznaczyć na żłobek, opiekunkę lub podzielić się z babcią sprawującą opiekę nad jej dziećmi”.  

b) program „Kredyt 0%” 

Na jego podstawie to Państwo (czyli my wszyscy) zapłaci zamiast kredytobiorców za odsetki i marżę dla banku. Propozycja ta przebija nawet program „Bezpieczny kredyt 2%” PiS-u. Dlaczego to my wszyscy w podatkach mamy płacić bankom odsetki za czyjś prywatny dług? 

c) 10 mld złotych dla samorządów na remonty mieszkań komunalnych. 

Oczywiście, jak każda partia PO także posiada w swoim programie punkty, które ocenić należy pozytywnie, np. podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 60.000 zł, czy też PIT tylko od zapłaconych faktur. 

Pytanie tylko, na ile są to puste obietnice wyborcze, które zostaną zaraz zapomniane po wrzuceniu przez nas kartki do urny? Przecież to środowisko już wielokrotnie pokazało, że nie można im ufać. 

Podsumowując, PO u zarania była partią liberalną, potem – partią władzy, a dziś zmierza w kierunku lewicowej partii populistycznej. Już dawno odeszła ona od swoich wolnościowych korzeni, stając się zwykłą grupą bezideowych osób, którym wyłącznie zależy na dorwaniu się „do koryta”. Ponadto, w pełni popierała zamordyzm w czasach pandemii. 

W tegorocznych wyborach PO startuje wraz z przedstawicielami „Nowoczesnej” w ramach tzw. Koalicji Obywatelskiej.

Koniec części pierwszej

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Powiązane wpisy