Search
Close this search box.

Trendy cz. 3, czyli jak lata 20-te zmienią nasze życie?

W dwóch poprzednich częściach skupiliśmy się głównie na tym, co czeka inwestorów w 2022 roku. Tym razem chcemy podzielić się naszymi spostrzeżeniami na temat trendów, które wykraczają poza rynki finansowe i których rozwój będziemy zapewne obserwować także w kolejnych latach.

 

Ograniczenie mobilności

Pandemia wywróciła do góry nogami proces przemieszczania się (testy, certyfikaty, paszporty, zamknięte granice itd.). Niestety, plany polityków z całego świata sugerują, że problemy z podróżami mogą występować nadal, nawet kiedy covid zniknie z nagłówków. Oto kilka propozycji o jakich mogliśmy usłyszeć w ostatnim czasie:

1. W Norwegii pojawił się pomysł, aby wprowadzić konkretne limity lotów jakie obywatel może wykonać w jednym roku.

2. W USA uruchomiono pilotażowy program pobierania opłat od samochodów osobowych i ciężarowych.

3. We Włoszech niezaszczepione osoby nie mogą korzystać nawet z autobusów czy metra (zapewne nie jest to jedyny kraj w którym obowiązują takie zasady).

4. W Chinach rozwijane są programy punktowania obywateli (tzw. Social scoring) i na tej podstawie możliwe jest odcięcia człowieka od przejazdów pociągami czy metrem.

Zwłaszcza ten ostatni punkt jest bardzo istotny (więcej o tym za chwilę). Naszym zdaniem trend będzie się utrzymywał, a wszystko to będzie prowadzone m.in. pod pretekstem walki z globalnym ociepleniem. Koronawirus jest w tym kontekście bardzo przydatny, ponieważ zmienił przyzwyczajenia części osób. Częste ograniczenia dotyczące podróży spotkały się ze zrozumieniem, bo przecież chodziło o bezpieczeństwo. Jeśli jutro koronawirus zniknie, znajdzie się nowy powód – dbałość o klimat.

Spodziewamy się też bardzo restrykcyjnej polityki w kontekście samochodów z silnikami spalinowymi – zwłaszcza w Europie.

Oczywiście takie zmiany spotkają się z buntem dziesiątek milionów ludzi. Dlatego też rządzący muszą mieć coś, co złagodzi napięcia społeczne. A najlepiej jeśli ten wynalazek pozwoli ludziom podróżować, ale… bez wychodzenia z domu.

 

Metaverse

Moglibyśmy użyć tutaj jakiejś wyszukanej definicji, ale opiszemy to najprościej jak się da. Metaverse to wirtualna rzeczywistość w której jesteśmy w stanie całkowicie się zanurzyć, prowadzić drugie życie. Nie mówimy tutaj o zwykłej grze, która jest wyjątkowo realistyczna. Mówimy o całej rzeczywistości w której, zupełnie jak w dotychczasowym życiu, robimy zakupy, uczymy się, pracujemy, spotykamy ze znajomymi, a nawet… zwiedzamy świat.

Zapewne w ostatnich miesiącach słyszeliście o pikselowych obrazkach zwanych NFT, które sprzedawane były za setki tysięcy dolarów. Mimo że rozumiemy na czym polega ich wyjątkowość, to jednak uważamy to za pewnego rodzaju bańkę. W przypadku Metaverse jest trochę inaczej – uważamy, że jest to trend, który:

– jest niezwykle szeroki i ma ogromny potencjał,

– może być monetyzowany na wiele różnych sposobów (czytaj: da się na nim zarobić),

– trafia na podatny grunt, ponieważ już dziś spora część młodego pokolenia żyje głównie w sieci (dbanie o liczbę obserwujących, zamiast liczby prawdziwych przyjaciół itd.),

– jest na rękę rządzącym (ograniczenie mobilności, odzwyczajenie ludzi od wychodzenia na ulicę, organizacji demonstracji, protestów),

– jest na rękę potężnym spółkom technologicznym, która mogą zwiększać swoje zyski, a dodatkowo rozszerzają swój dostęp do rzeczy bezcennej – danych na nasz temat.

Potężne korporacje już teraz starają się zapewnić sobie jak najlepszą pozycję na nowym obszarze. Zresztą nie tylko one – zwykli ludzie również. Być może słyszeliście o tym, że handel wirtualnymi działkami kwitnie w najlepsze, a znajdują się i tacy, którzy są w stanie wydać setki tysiące aby mieć wirtualną działkę tuż obok wirtualnej działki kogoś znanego.

Część z Was może nadal się zastanawiać: no dobra, ale gdzie w tym jest biznes? Czemu mnie jako inwestora ma interesować to całe Metaverse?

Ok, dajemy przykład. W wirtualnym świecie, wirtualny Lenny Kravitz ogłasza, że zorganizuje koncert. Fizycznie możecie być na drugim końcu świata. Kupujecie jednak bilet, a o umówionej godzinie zakładacie specjalny sprzęt, który przenosi Was do alternatywnej rzeczywistości. Kravitz jest na scenie, a obok Was są tysiące ludzi, którzy „przybyli” na wydarzenie w takim sam sposób jak Wy. Im lepszy sprzęt macie, tym lepsze Wasze wrażenia.

Oczywiście pojawiliście się na koncercie jako wirtualni Wy. Ale czy Wasza wirtualna postać (avatar) poszła tam ubrana w zwyczajny sposób? Nie, raczej zadbaliście o to, aby dla swojego avatara nabyć specjalną koszulkę z wirtualnego sklepu Kravitza. A może poszliście o krok dalej i kupiliście ją realnie, z dostawą do domu (oczywiście koszt jest dużo wyższy).

A jak to wygląda z perspektywy piosenkarza? Jeszcze lepiej. Żadnych podróży do jakiejś Warszawy czy Moskwy. Nieograniczona liczba osób na wydarzeniu (o ile tylko mają odpowiedni sprzęt w domach). Gigantyczna liczba sprzedanych gadżetów, zarówno wirtualnych, jak i realnych. No i od czasu do czasu jakiś prawdziwy koncert w realnym świecie, dla tych, którzy są w stanie wydać na bilet 10 razy więcej.

Popularyzacja Metaverse może zmienić oblicze wielu branż, które są dziś kluczowe dla globalnej gospodarki (np. turystyka czy rynek nieruchomości). Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że za jakiś czas ludzie mieszkać będą w mikrokawalerkach, za to w wirtualnej rzeczywistości będą mieć dużą działkę z pięknym widokiem. Jak to zwykle bywa, będzie też spora grupa ludzi, która jednak będzie chciała mieć coś swojego w realnym świecie.

Zważywszy na fakt, że jesteśmy w początkowej fazie rozwoju Metaverse, inwestorzy mogą mieć tutaj mnóstwo okazji inwestycyjnych. Niewykluczona jest też powtórka historii spółek internetowych – ostatecznie już podczas manii w 2000 roku było jasne, że Internet to przełom. A jednak inwestorzy musieli najpierw przejść przez bessę, aby potem zarobić duże pieniądze.

 

CBDC

Ten trend zaczął się już jakiś czas temu i od początku podkreślaliśmy, że CBDC (cyfrowe waluty banków centralnych) będą rozwijane w szybkim tempie. Powód jest prosty – dla bankierów czy polityków jest to wymarzone narzędzie.

W ramach przypomnienia: niektóre schematy działania CBDC sugerują wręcz, że każdy z obywateli będzie miał swoje konto w banku centralnym (banki komercyjne mogą stać się zbędne). Bank centralny będzie mógł w ekspresowym tempie umieścić walutę na naszym koncie. Może być to używane jako argument, kiedy w efekcie automatyzacji pracy, swoją pracę stracą miliony osób. Aby zapobiec ewentualnym protestom, wprowadzony zostanie podstawowy dochód gwarantowany. Politycy będą twierdzić, że CBDC jest tutaj najlepszym rozwiązaniem, albo wręcz użyją szantażu: „chcesz załapać się na dochód gwarantowany? Załóż cyfrowy portfel”.

Będzie to przynęta, którą naszym zdaniem ludzie powinni odrzucić. Ostatecznie większość z nas ma swoje konto bankowe na które rząd może wysłać środki w postaci dochodu podstawowego. Czyli nie ma tutaj jakiejś nadzwyczajnej przewagi CBDC.

Czy to znaczy, że CBDC nic nie zmieni? Wręcz przeciwnie, wywróci szachownicę do góry nogami i od tego momentu politycy i bankierzy będą mieć już całkowitą przewagę. Bo skoro wprowadzamy cyfrową walutę, którą bank centralny wprowadza nam na konto, to:

– tę walutę może nam też w dowolnym momencie z konta zabrać i dać komuś innemu (socjalizm),

– ta waluta może mieć ograniczony termin ważności (cyfrowy juan), co będzie wpływać na nasze zachowania konsumpcyjne i na tempo cyrkulacji waluty,

– zapewne pod kątem cyfrowych portfeli potrzebne będzie stworzenie cyfrowych identyfikatorów (UE już nad tym pracuje – wspomniał o tym ostatnio rumuński europoseł Cristian Terhes),

– zdecydowana większość bądź też wszystkie nasze wydatki będą przeprowadzane elektronicznie, a dane na ten temat będą oczywiście zbierane i zostaną wykorzystane do wprowadzenia systemu punktowania obywateli (social scoring).

Podsumowując, CBDC otwiera drzwi do tego aby politycy zyskali jeszcze większy wpływ na nasze życie. W praktyce będzie to też oznaczało zwrot w kierunku gospodarki centralnie planowanej, zwłaszcza jeśli wprowadzony zostanie social scoring. Oczywiście nie będziemy mieć dosłownej powtórki z PRLu. Chodzi raczej o to, że system będzie miał potężny wpływ na nasze wybory – co robimy z wolnym czasem, na co wydajemy środki itd. Jeśli ktoś będzie chciał wybrać się w dłuższą trasę autem z silnikiem spalinowym – ok, ale musi liczyć się z tym, że jego scoring spadnie i przyniesie mu to przykre konsekwencje.

W dalszej perspektywie może to być narzędzie używane do ograniczania wolności słowa. No bo jeśli ktoś, nawet za pośrednictwem Metaverse, będzie przekazywał antysystemowe treści, to znaczy że stanowi potencjalne zagrożenie i trzeba go spacyfikować. Ale w żadnym wypadku nie wsadzać do więzienia, ani nie torturować. Po prostu obniżyć jego punktację. Tak aby dostawał niższy dochód podstawowy i żeby przypadkiem nikt nie chciał go przyjąć do pracy. Wiemy, że to brzmi jak opis social credit system wprowadzanego w Chinach, ale zastanówcie się co przez ostatnie 2 lata działo się w Europie Zachodniej, Kanadzie czy Australii. Prawa obywateli są dziś ograniczane, jeśli nie chcą przyjąć 2 dawek szczepionki (tej samej o której prezes Pfizera wypowiada się, że „daje niską lub żadną ochronę”). To zamordyzm, któremu część się przeciwstawia, a część się mu poddaje.

Dlatego też cyfrowe waluty banków centralnych będą musiały być wprowadzone w przekonujący sposób. Na ten moment widzimy dwa scenariusze: przekupstwo lub szok (ewentualnie oba w krótkim odstępie czasu).

Scenariusz przekupstwa polega na tym, że już niebawem, w efekcie problemów gospodarczych, niektóre kraje uruchomią kolejną rundę czeków. Z czasem jednak pojawi się informacja, że taka sytuacja wywołuje potężną inflację i rząd musi mieć nad tym wszystkim większą kontrolę. Dlatego też kolejne czeki będą dostępne w formie nowej, cyfrowej waluty, którą będzie można wydawać w określony sposób (np. tylko na produkty podstawowe). Kto nie chce umrzeć z głodu, ten powinien założyć cyfrowy identyfikator, do którego przypisane zostanie indywidualne konto. Będą się tam pojawiać czeki, które zapewne z czasem zamienią się w dochód podstawowy.

Drugi scenariusz to szok, wywołany konkretnym wydarzeniem. Naszym zdaniem takim pretekstem będzie cyberatak na dużą skalę. Dlaczego akurat taki wybór? Dlatego, że globaliści w swoim stylu… zapowiedzieli już to wydarzenie.

 

Cyberatak

W połowie 2020 roku, kiedy świat panikował z powodu koronawirusa, szef Światowego Forum Ekonomicznego Klaus Schwab zwrócił uwagę, że czymś znacznie gorszym od pandemii byłby cyberatak przeprowadzony na dużą skalę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że te ostrzeżenia przed znaczącym cyberatakiem zaczęły się pojawiać częściej. Dla przykładu, podczas grudniowego posiedzenia FEDu Jerome Powell nieoczekiwanie powiedział:

Ryzyko cyberataku, ataku na system finansowy to duże zagrożenie. Wiemy jak obcować z problemami pożyczek czy kredytów, jednak cyberatak na jedną z instytucji finansowych jest dla mnie jednym z największych zagrożeń.

To jednak nie wszystko. Kilka tygodni temu przeprowadzono także symulację cyberataku w której wzięli udział przedstawiciele 10 państw, a także członkowie kilku międzynarodowych instytucji finansowych. W podsumowaniu tamtej symulacji stwierdzono, że wspomniany cyberatak doprowadził do chaosu, spadków na giełdach oraz runu na banki.

Banki apelują o awaryjne wsparcie płynności aby powstrzymać panikę, gdy kontrahenci wycofują swoje fundusze pozostawiając banki w nieładzie i ruinie – powiedział narrator w trakcie symulacji.

Zwróćcie uwagę, że w systemie z CBDC, banki komercyjne tracą na znaczeniu, a mogą wręcz stać się zbędne. Nikt jednak nie wyjdzie i nie powie „od dziś kończymy z bankowością komercyjną i wprowadzamy CBDC”, bo takie coś po prostu by nie przeszło. Co innego jeśli dojdzie do sytuacji, która obnaży słabości obecnego systemu bankowego…

Skoro już jesteśmy przy tej symulacji – część z Was być może przypomniała sobie Event 201 z października 2019. Była to symulacja pandemii koronawirusa, przeprowadzona na moment przed wybuchem realnej pandemii koronawirusa. Oczywiście moglibyśmy tutaj powiedzieć, że organizatorzy Event 201 byli geniuszami, którzy przewidzieli taki rozwój wypadków. Niestety, maile ze skrzynki Anthony’ego Fauci wskazują, że wirus nie powstał w naturalny sposób.

 

Pozostałe trendy

Jest jeszcze kilka trendów, które naszym zdaniem będą mocno zauważalne w kolejnych latach. Jednym z nich będzie nieudolna walka z nierównościami lub z „potencjalnymi zagrożeniami”, która koniec końców nie da znaczących efektów, ale uderzy w klasę średnią. Mamy tutaj na myśli chociażby ideologiczną walkę z CO2, która w najbliższym czasie kompletnie zdemoluje europejskie gospodarki. Oczywiście w wielu innych rejonach świata nikt nie będzie się przejmował klimatem, ale w Europie walka będzie trwała w najlepsze. Koniec końców, najbogatsi zrobią biznes na różnych zmianach i regulacjach, natomiast klasa średnia (fachowcy, przedsiębiorcy) ucierpi w skutek wysokiej inflacji. Zamiast trzech klas (bogaci, klasa średnia, biedni), będą dwie, czyli biedni i bogaci.

Kolejnym przykładem walki z nierównościami będą zmiany podatkowe, mające na celu zmniejszyć różnice między bogatymi i biednymi. W praktyce działania polityków będą miały na celu uspokojenie najbiedniejszej części społeczeństwa (skoro koszty życia rosną, to trochę obniżymy Wam opodatkowanie). Ponownie efektem będzie wycinanie klasy średniej, dla której podatki będą wyższe. Najbogatsi ponownie sobie poradzą, w efekcie różnych wyłączeń z przepisów czy też dostępu do rozwiązań na które klasy średniej po prostu nie stać.

Wspomniane trendy będą mieć jeden, bardzo poważny efekt. Spadnie liczba osób niezależnych od pomocy państwa. Część zostanie zmuszona do zamknięcia swoich biznesów, inni stracą drugą czy trzecią nieruchomość bo jej opodatkowanie okaże się być zbyt wysokie. Dlaczego to takie ważne? Jeśli osoby niezależne stanowią stosunkowo duży odsetek społeczeństwa, to głupie pomysły polityków napotykają na opór. Wspomniane osoby mają możliwość by organizować protesty, rozwijać różnego rodzaju inicjatywy, które mają na celu blokowanie idiotycznych ustaw.

Oczywiście trendy, które opisaliśmy wyżej, nie brzmią zbyt pozytywnie. Jest tak ponieważ w większości krajów rozwiniętych, przeważająca część społeczeństw po prostu stosuje się do idiotyzmów wprowadzanych przez polityków. Są to ludzie przekonani, że władza chce dla nich dobrze, troszczy się o nich. Jak wiadomo, jest to bzdura, władza troszczy się tylko o siebie, dlatego też im mniejszy jest wpływ polityków na nasze życie, tym lepiej.

Przyszłość może wyglądać zdecydowanie lepiej, jeśli wszelkie pomysły dotyczące CBDC czy systemu punktowania obywateli będą natychmiast spotykały się z gigantycznymi, wielomilionowymi protestami. To jednak nie wszystko. Ludzie muszą też być przygotowani na różne scenariusze i budować swoją niezależność. Kupować fizyczne złoto, trzymać chociaż symboliczne ilości kryptowalut na ledgerze. Cokolwiek co umożliwia uchronienie się przed całkowitą inwigilacją ze strony systemu. Wtedy można przeciwstawiać się negatywnym trendom i korzystać z tych pozytywnych. Takim pozytywnym trendem może być przecież Metaverse. Pod warunkiem, że w realnym świecie dalej będziemy mogli korzystać z podstawowych swobód.

 

Independent Trader Team

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Powiązane wpisy