Search
Close this search box.

Wojna o półprzewodniki, elektryki z Chin i rekordowe zarobki Polaków – Independent Trader News #3

Drodzy Czytelnicy,  

w tym wydaniu Independent Trader News odejdę nieco od opisywania sytuacji na giełdzie w USA, bo istotnych zmian od opublikowania poprzednich newsów tam nie ma. Powiedzenie „Sell in May and go away” zakładające, że lepiej sprzedać akcje w maju i być poza rynkiem aż do listopada, ponownie okazało się nietrafione. Stało się to głównie za sprawą spółek związanych z rozwojem półprzewodników i sztucznej inteligencji.

Dlatego myślę, że naprawdę warto zastanowić się nad obecną rywalizacją na linii USA – Chiny, która skupia się właśnie wokół projektowania i produkcji półprzewodników. Dlaczego są one tak ważne, że stały się elementem rozgrywki geopolitycznej pomiędzy supermocarstwami? Czy Europa dołączy do technologicznej rywalizacji? Jak inwestor indywidualny może skorzystać na półprzewodnikowym wyścigu? Na te i inne pytania postaram się udzielić Wam rzetelnej odpowiedzi.  

Mało tego, w końcowej części tego artykułu, dowiecie się jak dostać zupełnie za darmo nasz raport o półprzewodnikach autorstwa Karola z naszego teamu. Jest to jedna z wielu tego typu publikacji wydawanych w ramach usługi Portfeltradera.pl. Raport został udostępniony naszym subskrybentom 22 czerwca 2023 roku, mimo to nadal jest aktualny i można się z niego dowiedzieć sporo ciekawych rzeczy, a co najważniejsze wykorzystać je inwestycyjnie. 

Wracając do zawartości najnowszej prasówki – oprócz półprzewodników mamy też spory zamęt w branży motoryzacyjnej i elektro-mobilności, kryptowaluty żyją ETF-ami na Ethereum, a w Polsce mamy rekordowy wzrost zarobków – pytanie czyich i do czego to prowadzi. 

Także zapraszam Was do obejrzenia lub lektury!

„Sell in May and go away” ponownie nieaktualne 

Mija maj, a indeksy nadal idą w górę i to obojętnie, czy patrzymy na giełdę w USA czy w Polsce. Od początku roku S&P zyskał niemal 12%, nieco bardziej technologiczny Nasdaq 100 wzrósł o 14%, a polski WIG20 o nieco poniżej 9%. Maj był udanym miesiącem dla każdego z tych indeksów. Ponownie porzekadło by sprzedawać akcje w maju i odkupować je w listopadzie okazało się błędne.  

Historycznie okres od maja do listopada jest rzeczywiście dla notowań giełdowych gorszy niż reszta roku, ale mimo to rynki w tym okresie rosną. Jedynie nie tak bardzo jak na początku i na końcu roku. Oczywiście to jest czysta statystyka i sezonowość liczona od 1950 roku, ale na wykresie widzimy to wyraźnie. Trend wzrostowy jest utrzymany również w okresie od maja do listopada. 

aa

Gdy z kolei weźmiemy pod uwagę krótszy okres i spojrzymy na ostatnią dekadę, to wyjście z rynku w maju było błędem, bo straty w okresie maj-listopad miały miejsce tylko 2 razy: w 2015 roku (który cały był bardzo nieudany) i w 2022, gdy mieliśmy bessę. 

Historycznie rynek najlepiej radzi sobie w okresie od maja do sierpnia w 4-tym roku cyklu prezydenckiego, czyli po prostu w roku wyborczym. Z takim okresem mamy do czynienia obecnie. Gorsze wyniki pojawiają się tuż przed wyborami na jesieni. Pamiętajcie, że to tylko statystyka i nie musi oznaczać, że dokładnie tak samo będzie i tym razem. 

Generalnie, jeśli ktoś w długim terminie stosował taktykę buy&hold i nie sprzedawał aktywów w maju wyszedł na tym o wiele lepiej niż ktoś kto to robił. 

Warto się zastanowić jakim sektorom zawdzięczmy tak udany maj. I tu odpowiedź jest tylko jedna – technologii, która miała świetny ostatni miesiąc, ale też rok. 

I tu warto sobie zadać pytanie „Dlaczego znowu ta technologia?” Czy to już nie jest przypadkiem bańka spekulacyjna? No cóż byłoby tak, gdyby nie spektakularne zyski generowane przez spółki technologiczne, a zwłaszcza takie, które projektują lub produkują półprzewodniki, a konkretniej najnowsze procesory. Nacisk na tworzenie nowych, coraz doskonalszych chipów jest ogromny, a do gry o nie włączyły się praktycznie wszystkie supermocarstwa. 

USA vs Chiny – wojna o półprzewodniki 

Skąd wojna o półprzewodniki? 

Sercem każdego przełomu w sztucznej inteligencji, zwiększania zasięgu pojazdów elektrycznych lub systemu naprowadzania rakiet hipersonicznych jest krzem. Większość wiodących na świecie technologii chipów pochodzi z USA. Stamtąd wywodzą się takie spółki projektujące najnowsze chipy, jak Intel, AMD, Qualcomm. Z kolei tajwański TSMC produkuje większość zaawansowanych układów. Za to Chiny są największym rynkiem zbytu dla komponentów elektronicznych i wykazują coraz większą chęć samodzielnego wytwarzania coraz większej liczby chipów, z których korzystają. To działanie CHRL sprawiło, że to właśnie ta branża stała się „oczkiem w głowie” dla Waszyngtonu, który stara się ograniczyć wzrost gospodarczy swojego azjatyckiego rywala. Ze swojej strony Pekin przeznaczył miliardy na wysiłki mające na celu zbudowanie własnego przemysłu półprzewodników i zmniejszenie swojej zależności od USA. Jednocześnie Stany Zjednoczone i Europa przeznaczają ogromne sumy na przywrócenie fizycznej produkcji chipów na własnych lub sojuszniczych terytoriach. 

To, co zaczęło się od obaw związanych z szybkim postępem technologicznym Chin, przerodziło się w panikę na pełną skalę podczas pandemii, gdy niedobory chipów uwydatniły znaczenie tych maleńkich urządzeń dla bezpieczeństwa gospodarczego USA i Europy. Stawką jest teraz wszystko, od ożywienia amerykańskiego i europejskiego przemysłu technologicznego, poprzez zapewnienie przewagi w wykorzystaniu sztucznej inteligencji, po równowagę pokojową w Cieśninie Tajwańskiej.  

Państwa pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej przeznaczyły już prawie 81 miliardów dolarów na wytworzenie półprzewodników nowej generacji, zaostrzając globalną rywalizację z Chinami. To pierwsza fala środków o łącznej wartości blisko 380 miliardów dolarów przeznaczonych przez rządy na całym świecie dla takich firm jak Intel Corp. i Taiwan Semiconductor Manufacturing Co. Dlaczego akurat te spółki? Ponieważ są one najbliższe wycofania swojej produkcji z Chin i Tajwanu. Intel już ma nieźle geograficznie zdywersyfikowaną sieć fabryk – jest obecny zarówno w USA, jak i Europie, i sporo się mówi o nowych inwestycjach w Magdeburgu i pod Wrocławiem. Z kolei TSMC redukuje zatrudnienie w Chinach i na Tajwanie i szykuje się do przeniesienia części produkcji na teren USA. 

Póki co zarówno USA, jak i Europa zareagowały wyjątkowo szybko i bez zbędnej biurokracji. Na kolejnej grafice kolorem pomarańczowym wskazane są środki już wydane na rozwój półprzewodników, szarym planowane. 

Jak widać, zarówno w USA jak i w Europie już poczyniono pierwsze wydatki by wspomóc półprzewodnikową branżę. Chiny przygotowują się do przebicia kwot swoich zachodnich konkurentów. Patrząc na tę grafikę być może rzuciło Wam się w oczy już dokonane wsparcie dla malutkiej Holandii – z czego ono wynika?  

ASML – w oku cyklonu 

Gdy 1984 roku Martin van den Brink, młody holenderski inżynier, dołączył do nowo utworzonego przedsięwzięcia w cichym zakątku Holandii, nie wiedział, że za około 40 lat działalność tej firmy będzie tak kluczowa dla wartego 580 miliardów dolarów przemysłu półprzewodników i że stanie się epicentrum wojny chipowej między USA i Chinami. 

ASML Holding NV, w którym Van den Brink jest obecnie dyrektorem ds. technologii, jest praktycznie jedynym wytwórcą i właścicielem kluczowego sprzętu potrzebnego do wytwarzania najnowocześniejszych procesorów. Dzięki wysokiej klasy maszynom od ASML można projektować i wytwarzać chipy, znajdujące zastosowanie w najnowocześniejszej broni, komputerach i urządzeniach korzystających ze sztucznej inteligencji. ASML jest obecnie traktowany jako infrastruktura krytyczna dla bezpieczeństwa narodowego USA i stał się celem szpiegostwa przemysłowego Chin. 

W ciągu prawie czterdziestu lat ASML zmienił się z małego gracza konkurującego z takimi (dziś już trochę zapomnianymi firmami) jak Nikon czy Canon w jedynego na świecie producenta bardzo wysokiej klasy sprzętu do litografii półprzewodnikowej. Monopol ASML w tej dziedzinie uczynił ją najcenniejszą europejską firmą technologiczną, z kapitalizacją rynkową przekraczającą 247 miliardów dolarów — ponad dwukrotnie większą niż jej klient Intel Corp. Jej przychody w przeciągu ostatniej dekady wzrosły niemal trzykrotnie i to pomimo, że spółce ogranicza się możliwość sprzedaży swoich rozwiązań w Państwie Środka. 

Pozbawiona możliwości sprzedaży wielu swoich najwyższej klasy maszyn w Chinach i będąca ofiarą licznych kradzieży danych, ASML robi jedyną rzecz, jaką może, aby utrzymać swoją niepodważalną przewagę – buduje coraz bardziej wyrafinowane maszyny. Jej kolejne urządzenie, mniej więcej wielkości typowego apartamentu w Amsterdamie, ma trafić na rynki w 2025 r. Przy cenie ponad 380 milionów dolarów (to więcej niż np. kosztuje Boeing 787 Dreamliner), będzie w stanie wytrawiać wzory na waflach krzemowych z dokładnością do 2nm (dla kontekstu – szerokość helisy DNA w komórkach naszych ciał wynosi 2,5 nm, a przeciętny wirus ma ok. 14 nm, na mrówka od 3 do 5 milionów nm).

Już znacznie wyprzedzając swoich rywali, ASML nadal upewnia się, że nikt nie będzie w stanie zrobić tego co oni w dającej się przewidzieć przyszłości. Nieobecność na rynku chińskim rekompensuje sobie zleceniami od takich potęg jak Tajwan Semiconductor Manufacturing, Samsung Electronics, czy Intel – zwróćcie uwagę, że to firmy z USA oraz sojuszniczej Korei Południowej i Tajwanu. 

Osobno wspomniałem o ASML dlatego, że wskazywaliśmy na jej potencjał już ponad rok temu i nadal uważamy, że ma świetne perspektywy do dalszego rozwoju i wzrostu notowań. 

Kto wygrywa? – superkomputery 

I pojawia się proste pytanie – kto wygrywa ten wyścig: USA, Chiny, czy może Europa? Nie ma prostej odpowiedzi, bo zawsze w tego typu rywalizacji dezinformacja stoi na naprawdę wysokim poziomie. Dane oficjalne to wierzchołek góry lodowej, a tylko takimi dysponujemy. Zwolennicy chińskiej dominacji, będą twierdzić, że Chiny już zostawiły resztę świata w tyle, tylko się do tego nie przyznają. Zwolennicy Anglosasów zgodnie twierdzą, że Chiny są w stanie produkować masę półprzewodników, ale nie tych najbardziej zaawansowanych technologicznie. Kto ma rację? Nie wiem, ale nie trafia do mnie argument, że Chiny coś tam ukrywają. Przecież równie dobrze swój prawdziwy potencjał mogą trzymać dla siebie również rządy USA i państw europejskich. Chiny nie mają monopolu na „ukrywanie” 😉.  

Żeby jednak chociaż spróbować ocenić kto wygrywa ten technologiczny wyścig zbrojeń posłużyłem się prostą metodą (i tu się pochwalę – nikogo nie naśladuję, sam na to wpadłem). Sprawdziłem, ile jest chińskich konstrukcji na liście 500 najszybszych superkomputerów, która jest prowadzona od 1993 roku. Gdybyście śledzili tę listę rok do roku to zauważylibyście, że w pierwszej dziesiątce niemal zawsze znajdowały się 2 lub nawet 3 chińskie maszyny. Obecnie nie ma ani jednej. Pierwsze trzy miejsca zajmują superkomputery z USA, potem pojawiają się konstrukcje europejskie. 

Źródło: top500.org 

I co jeszcze bardziej ciekawe, w 2020 roku chińskie konstrukcje stanowiły ponad 45% maszyn obecnych w tym zestawieniu, a obecnie jest to jedynie kilkanaście procent. Swój udział natomiast nieprzerwanie podnoszą konstrukcje z USA i Europy.  

Źródło: top500.org 

Być może to nie jest odpowiedź kto w tej wojnie na półprzewodniki wygrywa, ale jednak jest to jakaś wskazówka. 

Zmiana podejścia administracji Bidena do kryptowalut 

Być może pamiętacie jak w poprzednim wydaniu Independent Trader News informowałem o tym, że jest bardzo małe prawdopodobieństwo na to, by do obrotu zostały dopuszczone ETF-y na kryptowalutę Ethereum i że prawdopodobnie możemy liczyć jedynie na fundusze na Bitcoina. A tu proszę, nastąpiła całkowita zmiana planów ze strony SEC (odpowiednik polskiego KNF-u). 

23 maja amerykańska komisja do spraw papierów wartościowych zatwierdziła 9 wniosków o utworzenie ETF-ów opartych o fizycznego Ethera, dając tym samym zielone światło na handel funduszy na drugą kryptowalutę. 

Same fundusze nie są jeszcze dostępne na rynku. Pozostaje zatwierdzenie formularza S-1, po którym ETF-y będą dostępne dla inwestorów, co nastąpi prawdopodobnie za kilka tygodni. 

To spore zaskoczenie, bo w momencie zatwierdzenia ETF-ów na Bitcoina, rynek od  dłuższego czasu wiedział, że decyzja będzie pozytywna. W przypadku ETH sytuacja wygląda zgoła odmiennie, SEC nie kontaktował się z emitentami aż do tygodnia, w którym zapadł werdykt. Decyzja zapadła tak niespodziewanie, że tuż przed jej ogłoszeniem rynek dawał tylko 10% szans na zatwierdzenie tych funduszy.  

To doskonały przykład na to jak w świecie inwestycji sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, który natychmiast znajduje odzwierciedlenie w notowaniach. W dniu 20 maja kurs ETH w relacji do dolara wystrzelił o niemal 20% i obecnie znajdujemy się ponad 30% od dołka z 14 maja.  

Bardzo nas to cieszy, gdyż Ethereum obok Bitcoina jest od listopada 2022 roku obecny w naszym portfelu. 

Z dużą dozą prawdopodobieństwa kryptowaluty stały się polem politycznej walki o wyborców w USA. Trump od dłuższego czasu pozytywnie wypowiadał się o krypto i zakazie wprowadzenia cyfrowych walut banków centralnych. Administracja Bidena podejmując pozytywną decyzję w sprawie ETF-u na ETH chciała prawdopodobnie wejść w łaski wyborców i wytrącić argumenty Trumpa. 

Sam werdykt rozwiązuje wiele wątpliwości dotyczących kryptowalut. Przede wszystkim tego, czy będą regulowane podobnie jak inne aktywa i czy będą podlegały pod SEC. Dopuszczenie instrumentu opartego o „fizycznego” Ethera niejako legalizuje dużo różnych kryptowalut, ale też powiększa nad nimi kontrolę systemu. 

Zalew elektrycznych samochodów 

Skąd? Oczywiście z Chin. W czwartym kwartale ubiegłego roku Tesla została na krótko zdetronizowana przez chiński BYD jako najlepiej sprzedająca się marka pojazdów elektrycznych na świecie. Podstawowy model BYD jest sprzedawany w Chinach za równowartość nieco poniżej 10 000 dolarów. Dla kontrastu, najtańszy model Tesli, Model 3, kosztuje obecnie co najmniej 32 000 dolarów, po ostatniej obniżce ceny.  

I to właściwie mogłoby być podsumowaniem tego newsa. Chińczycy są w stanie produkować znacznie więcej samochodów elektrycznych niż USA i Europa razem wzięte i do tego są one dużo tańsze. W zeszłym miesiącu Xiaomi, chińska marka smartfonów, wprowadziła na rynek swój samochód elektryczny – sedana SU7. Firma chce zmierzyć się z Teslą i Porsche nowym samochodem klasy premium, którego cena wywoławcza wynosi zaledwie 215 900 juanów (29 794 dolarów). Warto jednak dodać, że podobno awaryjność tego auta jest tak duża, że krótko po premierze, wg. ‘China Observer’, ponad 40% zamówień na nie zostało anulowanych. 

Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej w 2024 r. udział samochodów elektrycznych na rynku chińskim może osiągnąć nawet 45%, czemu sprzyjać będzie konkurencja między producentami, spadające ceny akumulatorów i samochodów oraz ciągłe wsparcie polityczne. A gdy chiński rynek się wysyci, tanie elektryki z Państwa Środka zaleją USA i Europę. Z jednej strony to fajnie, bo będziemy mieć tanie samochody, chociaż o dziwnych nazwach. Z drugiej trzeba sobie postawić pytanie czy np. Europejczycy chcą jeździć elektrycznymi samochodami. Jakość chińskich aut, kiepska polityka reklamacji i gwarancji, awaryjność i brak jakiegokolwiek poszanowania dla danych użytkowników będzie na pewno dla nich dużą przeszkoda. 

Po latach gwałtownego wzrostu sprzedaż pojazdów elektrycznych staje się coraz trudniejsza. W Europie zanikają hojne dotacje rządowe, a w USA kwalifikuje się do nich mniej pojazdów. Po kilku latach od rewolucji pojazdów elektrycznych infrastruktura i cena nadal pozostają przeszkodami na drodze do ich powszechnego przyjęcia. 

Według większości prognoz sprzedaż eleketryków w Niemczech spadnie w tym roku o 14%, w odpowiedzi na wycofanie przez rząd dotacji, co będzie pierwszym spadkiem od 2016 roku. Podobnej sytuacji spodziewać się można we Francji, która też kończy program dotacji. Z poszerzania oferty samochodów elektrycznych rezygnują m.in. Ford, VW i BMW.  

No i zabrakło nam miedzi 

Miedź to jeden z najważniejszych metali przemysłowych, posiadający wiele zastosowań. Bardzo dużo tego surowca zużywa się m. in. w produkcji i przesyle energii, budownictwie oraz sprzętach AGD i RTV. Wynika to w znacznej mierze z faktu, że metal ten jest świetnym przewodnikiem i ma wysoką odporność na korozję. 

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych z ICA/IWCC 

Za sprawą swoich właściwości, miedź odgrywa kluczową rolę w globalnej transformacji energetycznej, której celem jest zmniejszenie zależności poszczególnych gospodarek od paliw kopalnych. Zgodnie z tym, ropa, gaz czy węgiel mają być stopniowo zastępowane m.in. turbinami wiatrowymi i panelami fotowoltaicznymi. Do wyprodukowania turbin, paneli i połączenia ich w sieci energetycznej niezbędne są duże ilości miedzi. Podobnie samochód elektryczny potrzebuje ok. 4x więcej miedzi niż spalinowy, a przypomnę poprzedniego newsa dotyczącego nadpodaży tanich elektryków z Chin. 

Popyt na ten metal w ujęciu globalnym pozostaje zatem duży i według przewidywań ma on znacząco wzrosnąć w kolejnych latach. Tymczasem globalna podaż miedzi stoi pod znakiem zapytania w związku z licznymi problemami. Dość powiedzieć, że wiodące kraje, w których wydobywa się miedź (Chile, Peru) nie uchodzą za stabilne politycznie, co rodzi obawy o wielkość wydobycia operujących tam firm.  

Wraz z początkiem 2024 roku, globalny rynek miedzi doświadczył deficytu. Oznacza to, że dostępna podaż nie jest w stanie zaspokoić zapotrzebowania na ten metal. Co ważne, przez wiele lat nie inwestowano wystarczająco kapitału w nowe projekty, zatem pojawienie się na rynku dodatkowej podaży miedzi jest bardzo mało prawdopodobne. Czeka nas kilkuletni deficyt tego surowca, a co za tym idzie jego wyższe ceny przez dłuższy czas. Sytuację na tym rynku znakomicie nakreślił Konrad z naszego zespołu w raporcie „Jakie perspektywy dla miedzi?”, który opublikowaliśmy w ramach Portfela Tradera w kwietniu 2023 roku. Być może, jak się Konrad zgodzi, również i ten raport udostępnimy publicznie przy okazji bardziej „surowcowego” odcinka Independent Trader News. 

Pierwsze wzrosty notowań mamy już za sobą, miedź od dna bessy podrożała o ok. 45% podczas gdy ETF na spółki zajmujące się jej wydobyciem zyskał ponad 88%. 

Uważam, że to świetny wynik biorąc pod uwagę tak krótki okres i mam nadzieję, że to nie koniec i że miedź będzie jeszcze znaczne droższa niż obecnie.  

Rekordowe zarobki Polaków 

I jak zwykle luźniejszy temat dotyczący naszego podwórka. Cieszymy się wszyscy, bo zarabiamy coraz więcej, ale czy aby na pewno wszyscy? 

Wzrost wynagrodzeń w Polsce bije rekordy: Płace rosną najszybciej od 25 lat!  

W ostatnim czasie polski rynek pracy doświadcza znaczących zmian, co potwierdzają dane Głównego Urzędu Statystycznego. Średnie wynagrodzenie brutto w lutym 2024 roku osiągnęło poziom niemal 8 tys. zł brutto (a dokładnie 7768 zł), co stanowi wzrost o 12,9% w stosunku do roku poprzedniego. Taki dynamiczny wzrost płac, przekraczający prognozy analityków, może świadczyć o realnie rosnącej sile nabywczej pracowników oraz generalnie o tzw. „rynku pracownika”. 

To wszystko prawda, ale pamiętajmy, że mamy 3 rodzaje kłamstwa: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyka. Średnie wynagrodzenie naprawdę nie jest najlepszą miarą oceny poziomu zarobków, bo jest zazwyczaj bardzo zawyżane przez ludzi, którzy zarabiają naprawdę dużo, czy też jak niektórzy twierdzą “obrzydliwie dużo”. Lepszym rozwiązaniem jest pokazanie mediany, czyli wartości środkowej, ale GUS coś się nie kwapi by się nią posługiwać i dotychczas liczył ją co 2 lata. Mediana jest często niższa od średniej nawet o ponad 20%. Dopiero od połowy tego roku będzie ona wyliczana co miesiąc. Ideałem byłaby dominanta, czyli wartość występująca najczęściej, ale tej nikt chyba nie stosuje. 

Inna sprawa to to, że wyliczenia te dotyczą dużych przedsiębiorstw liczących co najmniej 10 pracowników. A co z jednoosobowymi działalnościami, co z rodzinnymi interesami, z rzemieślnikami itd.? Duże przedsiębiorstwa to ok. 40% ogółu zatrudnionych, więc ta statystyka pomija większość aktywnych zawodowo ludzi. Słabo.  

Kolejna sprawa – znaczący wzrost średniego wynagrodzenia jest również po części wywołany wyższą płaca minimalną. Jej poziom został w ostatnim roku bardzo wyraźnie podniesiony.  

Wreszcie ostatnia sprawa to wszelkiego rodzaju daniny i podatki, w których odprowadzamy pośrednio lub bezpośrednio ok. 60% tego co zarobimy. Jeśli nie wierzycie to dajcie znać w komentarzu to przyszykujemy artykuł lub nagranie o tym, ile się w Polsce faktycznie zarabia, a ile odprowadza do fiskusa. 

Warto też dodać, że patrząc w ujęciu netto i dolarach amerykańskich nadal nie mamy się czym chwalić. Czołówka pozostaje niezmienna i nie prędko (jeśli w ogóle) ją dogonimy: średnie zarobki w Szwajcarii to ponad 6,600$ miesięcznie, a pierwszą dziesiątkę zamyka Holandia z zarobkami netto na poziomie 3,400$. 

Źródło: Numbeo.com 

My plasujemy się na odległym 36 miejscu ze średnim wynagrodzeniem netto na poziomie 1 400 $, a przed nami są takie kraje jak chociażby Czechy czy Słowenia, które nie doświadczyły tak dynamicznego boomu gospodarczego jak my. 

Źródło: Numbeo.com 

Pozostaje nam sobie życzyć coraz wyższych zarobków i pogoni za Szwajcarią czy Luxemburgiem w tym względzie. Wszystko w naszych rękach. 

Podsumowanie 

No i podsumowanie wraz z obiecanym raportem.  

Uważam, że ten portal to znakomite miejsce, jedno z lepszych poświęconych inwestycjom w polskim Internecie. Oprócz ponad półtora tysiąca zupełnie darmowych artykułów znajdziecie tu również nasz „Niezbędnik”, „Polecane Lektury”, dział „Premium” i wiele innych ciekawych rzeczy. A jeśli się zarejestrujecie to będziecie również brać udział w ożywionej dyskusji, która toczy się praktycznie pod każdym nowo – opublikowanym wpisem.

Aby otrzymać raport nt. półprzewodników, wystarczy zarejestrować się na naszym portalu i zaznaczyć opcję „Chcę otrzymywać informacje o raportach specjalnych, produktach i usługach Independent Trader”. Bez obaw, to nie żaden spam, zazwyczaj wysyłamy coś ciekawego, czy to raport czy jakieś niedostępne publicznie nagranie. Maksymalnie 1 mail w miesiącu. No i właśnie będziemy taki mail z raportem nt. półprzewodników wysyłać wszystkim osobom, które zarejestrowały się pomiędzy 29 marca, a 9 czerwca, więc macie jeszcze kilka dni by skorzystać z tej oferty.

Uważam, że warto. Do następnego!

97 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Powiązane wpisy