W jednym ze swoich ostatnich artykułów pt. „Czy w tym roku zabraknie ropy?” opowiedziałem Wam jakie czynniki mogą wpłynąć na cenę tego surowca w kolejnych miesiącach. W związku z tym, że ostatnio usłyszeliśmy kilka istotnych informacji, postanowiłem zebrać je razem i napisać aktualizację najważniejszych wydarzeń w tym sektorze, które mogą mieć wpływ na koszt czarnego złota.
Spis treści
Strategiczne rezerwy ropy w USA
W ramach krótkiego przypomnienia. Strategiczne rezerwy ropy (SPR– Strategic Petroleum Reserve) w USA znajdują się na dramatycznie niskich poziomach, niewidzianych od blisko 40 lat. Jest to głównie pokłosie ataku Rosji na Ukrainę, kiedy to koszt surowca mocno poszybował w górę. Aby zbić jego cenę i przeciwdziałać kolejnemu czynnikowi, który mocno mógłby dołożyć się do już wysokiej inflacji, USA postanowiło wypuścić 180 mln baryłek ropy z SPR i od tamtej pory ilość zmagazynowanego surowca nie zbliżyła się już do ówczesnych poziomów. Co prawda Stany Zjednoczone odbudowywały swoje zapasy w ostatnich miesiącach, jednak jak widzicie na poniższym wykresie, obywało to się w tempie, które nie wpłynęło znacznie na stan SPR (granatowa linia).
![Strategiczne rezerwy ropy w USA](https://independenttrader.pl/wp-content/uploads/2024/05/image-31.png)
Do tej pory słyszeliśmy jedynie głosy o potrzebie odbudowy rezerw i zamkniętej możliwości dalszego korzystania z tego źródła ze względu na strategiczne bezpieczeństwo USA. W ostatnich dniach doszło jednak do pewnej bardzo istotnej zmiany, kiedy to Amos Hochstein, doradca Joe Bidena ds. energii zakomunikował, że „jeśli zajdzie taka potrzeba to prezydent jest chętny skorzystać z SPR w celu wsparcia gospodarki USA”.
Jak to interpretować?
Obecnie mamy mniej niż 6 miesięcy do wyborów w Stanach Zjednoczonych, inflacja ugrzęzła w okolicach blisko 3,5% a średnia cena benzyny na stacjach znacząco wzrosła od początku roku (17%) i w tym momencie wynosi 3,61 USD za galon.
![Średnia cena benzyny w USA](https://independenttrader.pl/wp-content/uploads/2024/05/image-32.png)
Wyższe ceny benzyny (transportu) przekładają się również na wyższe koszty codziennych zakupów Amerykanów, co tylko utrudni obecnemu rządowi walkę z inflacją. To może znacząco wpłynąć na nastroje wyborców względem prezydenta Joe Bidena podczas nadchodzących wyborów.
Analiza korelacji między ceną paliw na stacjach a poparciem dla obecnie panującego prezydenta była wykonywana już wielokrotnie. Na poniższej grafice możecie zobaczyć, jak to wyglądało na przestrzeni lat 1977 – 2022.
![Poparcie dla prezydenta względem ceny benzyny](https://independenttrader.pl/wp-content/uploads/2024/05/image-33.png)
Wspomniany komunikat administracji Bidena pojawił się tuż przed sezonem letnim, w którym zwykle Amerykanie częściej wsiadają „za kółko”. Jak informuje strateg z Macquarie Group, Vikas Dwivedi, tego lata możemy spodziewać się ustanowienia nowego post-pandemicznego szczytu w popycie na paliwa, co oczywiście może znacząco wpłynąć na ich cenę. Ma być to spowodowane m.in. wysokimi kosztami kredytów hipotecznych, które doprowadziły do zastoju na rynku nieruchomości. W takim wypadku mniejsza aktywność Amerykanów w zakresie szukania nowego domu może doprowadzić do większej ilości czasu, jaki poświęcą oni na podróże, konsumpcje oraz rozrywkę.
Dwivedi zauważa również możliwe problemy z podażą. Według niego producenci paliw mogą nie nadążyć z produkcją ze względu na lata opóźnień w wymaganych działaniach konserwacyjnych w rafineriach, co może prowadzić do awarii. Dodatkowo Teksas już w połowie kwietnia ostrzegał mieszkańców o możliwej awarii zasilania w związku z wysokimi temperaturami. Zeszłoroczne rekordowe upały miały doprowadzić rafinerie do ograniczenia produkcji paliw w obawie przed przegrzaniem.
Biorąc to wszystko pod uwagę Dwivedi uważa, że administracja Bidena będzie musiała agresywnie opróżniać SPR w celu tamowania ceny benzyny na stacjach. Podkreśla, że w tym wypadku nie ma dostępnych wielu rozwiązań, a to jest jednym z bardziej skutecznych.
Czy aby na pewno?
Wydawać by się mogło, że przecież USA jest łupkową potęgą i kiedy brakuje im surowca, powinni jedynie zwiększyć produkcję. Problem jednak w tym, że już to zrobili w ubiegłym roku, aby zrównoważyć cięcia w podaży ropy ze strony krajów OPEC+. Aby załatać tą “dziurę” na rynku, Amerykanie musieli maksymalnie wykorzystać swoje moce. Przypomnę tylko, że obecna produkcja ropy w USA jeszcze rok temu była określana przez wielu jako “niemożliwa do osiągnięcia”. Poniższy wykres pokazuje, jak różni się ona względem poprzednich lat (czerwona linia).
![Wielkość produkcji ropy naftowej przez USA](https://independenttrader.pl/wp-content/uploads/2024/05/image-34.png)
Jak widać, Amerykanie zaszli naprawdę daleko. Można byłoby zatem powiedzieć, że Stany Zjednoczone wykorzystały już do maksimum wszystkie możliwości zwiększenia produkcji ropy. A jednak pojawia się jeszcze jedno źródło, z którego może nadejść wsparcia dla prezydenta Bidena.
Ropa z Wenezueli
Wenezuela posiada największe rezerwy ropy naftowej na świecie. Pomimo tego nie jest ona naftową potęgą, a wręcz przeciwnie, kraj ten zmaga się z wielowymiarowym kryzysem. Powodem są sankcje nałożone przez zachód, ze względu na obecnie panujące tam władze a właściwie reżim prezydenta Nicolasa Maduro.
W związku z problemami z globalną podażą czarnego surowca (cięcia produkcji ze strony OPEC+) rząd USA w październiku ubiegłego roku zawarł porozumienie z Wenezuelą, na mocy którego sankcje nałożone na tamtejszy przemysł naftowy miały być częściowo uchylone. Oficjalnym powodem wykonania takiego kroku przez administrację Bidena miało być „złagodzenie cierpienia narodu wenezuelskiego i wsparcie odbudowy demokracji” w tym kraju. Maduro miał zapewnić m.in. możliwość zorganizowania wolnych wyborów prezydenckich w tym roku, a także swobodne działanie demokratycznej opozycji wenezuelskiej. Prezydent szybko jednak złamał postanowienia porozumienia i już w styczniu bieżącego roku doszło do aresztowań działaczy opozycyjnych. USA w takim wypadku nie przedłużyło dalszych złagodzeń sankcji, które wygasły 18 kwietnia bieżącego roku.
Wydawać by się mogło, że tym krokiem USA zamknęło sobie drogę do pozyskiwania ropy z tego kraju.
Czy jednak Biden chciałby postawić się w bardzo kłopotliwej sytuacji tuż przed wyborami?
Odpowiedź jest oczywista, stąd też kilka dni temu Reuters poinformował, że obecnie rząd USA przygotowuje limitowane licencje dla poszczególnych producentów ropy w Wenezueli. Zgodnie z komunikatem zezwolenia mają trafić tylko do firm, które wytwarzały już ropę w tym kraju, co z jednej strony ma ograniczyć dochody rządu Maduro, a z drugiej pozwolić na szybkie wznowienie dostarczania surowca do USA.
Jak duże znaczenie dla światowej podaży ropy będzie miał ten krok? Tego niestety nie jesteśmy w stanie ocenić, gdyż do tej pory dane dotyczące ostatniej produkcji nie były udostępniane.
Podaż ropy naftowej
Jak widzicie, biorąc pod uwagę wszystkie fakty, które przytoczyłem dzisiaj oraz w ostatnim artykule, wygląda na to, że podaż ropy naftowej jest w dużym stopniu ograniczona. Obecnie możemy spodziewać się, że administracja Joe Bidena zrobi wszystko, aby ceny paliw na lokalnych stacjach nie przekroczyły 4 USD/galon przez następne 5 miesięcy. Pomóc w tym ma ropa z Wenezueli, która w przyszłości może popłynąć jeszcze szerszym strumieniem. W tym przypadku wiele będzie zależało od tego, jak skuteczna okaże się amerykańska dyplomacja, bądź też od zastosowania innych, nietypowych metod.
![Średnia cena benzyny w USA z podziałem na poszczególne stany](https://independenttrader.pl/wp-content/uploads/2024/05/image-35.png)
Popyt oraz podaż ropy naftowej na świecie jest tematem bardzo złożonym i trudnym. Należy pamiętać o toczących się obecnie konfliktach na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, których zaostrzenie może jeszcze bardziej skomplikować sytuację. Duże znaczenie mają również kolejne decyzje krajów OPEC+ dla których wysoka cena ropy leży w ich interesie.